wtorek, 16 września 2014

#13

Po kilku chwilach po wyjściu Justina uspokoiłam się trochę, a jeszcze bardziej kiedy tata przyjechał do domu mówiąc, że go zastąpiono. Mam dziwne wrażenie że to sprawka Justina. Siedziałam sama w pokoju nucąc sobie pod nosem i rysując. Mój mały sposób na wyłączenie się ze świata żywych, kiedy mój telefon wydał dźwięk ulubionej piosenki Diany. Odebrałam go i usłyszałam jej nadmierny entuzjazm skwitowany krzykiem.
-D, kochanie jeszcze nie chce być głucha- zaśmiałam się i przeczesałam włosy, a ona westchnęła.
-Potrafisz zepsuć wszystko- burknęła
-Cóż, taki mój urok- zaśmiałam się, a ona pewnie w tym momencie wywraca oczami.
-Tak, tak...-nastała cisza, którą postanowiłam przerwać
-Chcesz powiedzieć po dobroci, czy mam to z ciebie wyciągnąć siłą?
-Otwórz drzwi- usłyszałam irytującą melodie dzwonka. I rozłączyłam się.
Zeszłam na dół, mówiąc mamie, że to Diana i ja otworzę. Podeszłam do drzwi, i nie śpiesząc się przekręciłam klucz otwierając drzwi. Diana stała tam i wpatrywała się we mnie niecierpliwie swoimi niebieski oczami.


**


-A więc twierdzisz, że Jaxon nie lubi Diany?- śmiałam się właśnie z Justina, Zadzwoniłam do niego ,po tym jak Diana opowiedziała mi jak spędziła czas z Jaxonem, i jak to jej ciotka nazwała ich słodkimi, po tym jak wrócili ze spaceru razem, i inne duperele. Cóż... Myślę ze moja mała przyjaciółka zakochała się w Jaxonie.
-Tak właśnie twierdzę, i nie tylko dlatego że jest irytującą id..
-Jest moją najlepszą przyjaciółką Justin, więc nie waż się jej obrażać- przerwałam mu zanim zdążył skończyć słowo.
-Tak wiem, ale to nie zmienia faktu że jej nie lubię.
-Zachowujesz się jak dziecko- wstałam z łóżka udając się w stronę okna i wyjrzałam przez nie. Kiedy tylko moje oczy omiotły ulice i natrafiły na jakąś osobę, której nigdy wcześniej nie widziałam, umilkłam.
-Skarbie?- usłyszałam głos Justina. Cholera czyżbym przestała go słuchać?- Coś nie tak?
-Nie.. wszystko.. w porządku- mruknęłam próbując przekonać bardziej siebie niż jego.-Justin, jak wygląda ten cały Lee?
-Brunet, mojego wzrostu, niebieskie oczy.
-Więc.. nie chce siać paniki ale... on kręci się obok mojego domu Justin- zasunęłam rolety i wyłączyłam małą lampkę na moim biurku, udając się do łóżka. Usłyszałam jeszcze jak Justin burknął wiązankę przekleństw i że mam się nie ruszać z domu, zanim się rozłączył. Leżałam jeszcze dwadzieścia minut patrząc tempo w sufit zanim usłyszałam pukanie w okno.

Justin
Leżałem na moim łóżku i gapiłem się w sufit. Te całe wojny z Lee ciągną się od dzieciństwa kiedy jeszcze mieszkałem w Sradford. Kłóciliśmy się o wszystko. Od piłki przez samochodziki, z biegiem lat i o dziewczynę. Czy znał Holly? Prawdopodobnie tak. Czy będzie chciał mi ją odebrać? Prawdopodobnie tak. Czy zdołam ją obronić? Nie wiem. Cały gang, rodzina, ona, jej irytująca przyjaciółka są w tym gównie. A mówiąc o jej przyjaciółce, to chyba Jaxon z nią coś. Nie wiem. W każdym razie wszyscy jesteśmy w to zamieszani. Teraz i ich rodziny. Ojciec Holly próbuje złapać i mój i jego gang. Nie chce myśleć co będzie kiedy dowie się kim jestem dla Holly. O ile jeszcze będę dla niej kimś. Z mojego telefonu dobiegła muzyka przychodzącej wiadomości.


Od Jaxon:
Piątek o północy wyścigi. Piszesz się?


Nie myśląc długo opisałem.


Do Jaxon:
Gdzie, i na czym.


Wiadomość przyszła natychmiast.


Od Jaxon:
Tam gdzie zawsze, samochody, a w sobotę motory.


Do Jaxon:
Będę z Holly, zakładam, że zabierasz Dianę?


Nie oczekując odpowiedzi wstałem i telefon włożyłem do kieszeni moich spodni. Zszedłem na dół. W domu nie było nikogo. Rodzice u znajomych, Jazzy u przyjaciółki, a Jaxon Bóg wie gdzie.


**

-A więc twierdzisz, że Jaxon nie lubi Diany?- usłyszałem śmiech Holly. Kilka minut temu wyszedłem spod prysznica i zadzwoniła do mnie ona, z informacjami na temat mojego brata.
-Tak właśnie twierdzę, i nie tylko dlatego że jest irytującą id..
-Jest moją najlepszą przyjaciółką Justin, więc nie waż się jej obrażać- przerwałami nie dając dokończyć
-Tak wiem, ale to nie zmienia faktu że jej nie lubię.-jęknąłem i wywróciłem oczami.
-Zachowujesz się jak dziecko- zaśmiałem się.
-Nie prawda, ja tylko wyrażam własną opinię.- usłyszałem jak się podnośi prawdopodobnie z łóżka, jednak nie odpowiedziała od razu więc zacząłem ponownie. -Skarbie- powiedziałem poważnym tonem- Coś nie tak?
-Nie.. wszystko.. w porządku- mruknęła.-Justin, jak wygląda ten cały Lee?
-Brunet, mojego wzrostu, niebieskie oczy. A dlaczego pytasz?-zacząłem się zastanawiać dlaczego pyta ale zanim zdążyłem ją o to zapytać, odpowiedziała
-Więc.. nie chce siać paniki ale... on kręci się obok mojego domu Justin- powiedziałem kilka przekleństw i poprosiłem żeby nigdzie się nie ruszała, za nim się rozłączyłem. Nie myśląc długo wsiadłem w auto i dwadzieścia minut później, byłem pod jej domem.


Od Karoli:
A więc wybaczcie za ten rozdział, i za to że nic się w nim szczególnego nie dzieje ale tak jakby dawno nie pisałam i wypadłam z formy? Nie wiem bardziej to brak weny.
Tak więc opinie zostawiam wam, hejtować, czy pisać coś dobrego cokolwiek. Proszę pozostawcie po sobie komentarz, bardzo nam na tym zależy. Wiem trujemy tym dupy, ale to motywacja. Więc przepraszam za ten rozdział i takie mini opóźnienie, błędy i w ogóle. Postaramy się dodawać rozdziały tak jak przed wakacjami to robiłyśmy. Myślę że, to koniec mojego mini kazania.
Lots of love,
Karoli xoxo.
Doni
See u soon x
 

3 komentarze:

  1. Zajebist! <3 szkoda że taki krótki :/ Piszcie szybko następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja szkoda że taki krótki ale jest cudowny. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu takie krótkie ? :c
    Dodawaj dłuższe i częściej
    Ale i tak czekam na kolejny
    pozdrawiam @Belieber270597 ♥

    OdpowiedzUsuń