środa, 9 lipca 2014

#9

  Jeśli ktoś z was umie robić tła na blogi to proszę o kontakt xx 
 

Holly
Ze szpitala wyszliśmy około dwudziestej pierwszej. Babcia postanowiła tam zostać, na noc-upierała się że nigdzie nie idzie- a ja i Justin postanowiliśmy wracać. Znaczy on mnie wyprowadził stamtąd niemal że siła, a babcia mu pomogła.
-A więc, mieliśmy iść na randkę- zapytałam, ruszając brwiami. Justin podrapał się po karku w zakłopotaniu. Rozśmieszało mnie to.
-Eeee...noooo.. ten...-zacinał się, na co ja się roześmiałam- Jak miło, że cię rozbawiłem moim zakłopotaniem
-Justin Bieber jest zakłopotany określenie. Justin Bieber nigdy nie jest zakłopotany.- wypiął pierś przed wejściem, kiedy staliśmy przed domem moich dziadków.
-Tak, to jaki jesteś teraz?- zaśmiałam się otwierając drzwi- wejdź
-No, na pewno nie zakłopotany.
-Jak zawsze pewny siebie- westchnęłam.- Okej, wiec to nie miała być randka-przeciągnęłam
-No tak, tylko coś w stylu przyjacielskiego spotkania.-powiedział pewniej. O czyli ja i Bieber to przyjaciele.
-Okej, ale nie niszczmy im tej perspektywy, i pozwólmy żyć w przekonaniu że to miała być randka.-zaśmiał się
-Mi pasuje- podszedł do mnie i mnie przytulił, w sumie to wtulił się we mnie. Objęłam go ramionami.
-Co ci jest?-zmarszczyłam brwi. To dziwne uczucie nie kłócić się z nim, ani nie wyzywać. Dziwniejsze było to że był spokojny, i normalnie rozmawialiśmy.
-Nic-mruknął i przytulił mnie mocniej. To daje mi do myślenia.
-Justin proszę- wiedziałam, że stąpam po wyjątkowo cienkim lodzie, ale było z nim coś nie tak.
-Nie, Twój zasr..-chciał warknąć ale nie pozwoliłam mu na to. Chwyciłam jego twarz w dłonie i spojrzałam w jego morze karmelu oczy.
-Powiedz mi to w twarz. Powiedz mi w oczy, że to nie mój zasrany interes.- przystanęłam-Teraz.
-David, jest w szpitalu, w śpiączce, a jeśli się nie obudzi...-nie chciała tego słyszeć więc przerwałam mu.
-Dlaczego jest w szpitalu?-uniosłam brew.
-Wrócił gang. Napadli na mnie i na niego.- zamarłam. Jak to napadali.
-Co do cholery Justin. Okej, nie jesteś święty wiem. Ale co to za gówno- Nie wierze. Czy ja się martwię o kogoś takiego jak Justin?
-Nasze gówno, do którego ty nie masz prawa wejść- powiedział to, z zmartwieniem w głosie.
-Czy ty się o mnie martwisz, Bieber?-uniosłam brwi.
-Nie.-odparł- po prostu nie chcę mieć jeszcze ciebie na głowie.- auć zabolało.- znaczy nie będę mógł, być z tobą dwadzieścia cztery godziny na dobę.-poprawił kosmyk moich włosów , wkładając je za ucho.
-Co mam przez to rozumieć?
-Dobra- przyznał- martwię się.- zatkało mnie- jesteś, inna niż te wszystkie dziwki, z którymi spałem do tej pory.
-To..-urwałam-miłe...tak myślę.- uśmiechną się słabo.
-Dlaczego was zaatakowali?-byłam ciekawa.
-Nie odpuścisz, prawda?-zapytała, a ja pokręciłam głową- nie dokończone sprawy z przeszłości. Po prostu nie mieszaj się w to.
-Powiesz mi kiedyś?- zapytałam z nadzieją.
-Kiedyś.-mruknął.


**
Siedzieliśmy teraz, w moim pokoju. Justin kończył zapalać ostatnią świeczkę i dosiadł się do mnie na łóżko. Leżałam nie spokojnie dopóki on nie przyszedł i nie przyciągnął mnie do siebie.
-Nie mogę uwierzyć, że właśnie teraz wyłączyli prąd, w tej części miasta.-mruknęłam bardziej wtulając się w Justina. Poczułam jak jego klatka wibruje od śmiechu- Zamknij się! Boje się ciemności- westchnęłam
-To jak zasypiasz?-droczył się ze mną.
-No wyobraź sobie że mój pokój jest oświetlony przez lampki powieszone przy suficie.- westchnęłam i odsunęłam się od niego.
-Jesteś takim dzieckiem.
-A ty niby nie ?-niosłam brwi.
-Nie.-powiedział poważnie.- bo ile ty masz lat żeby bać się ciemności pięć?
-Nie, szesnaście ale każdy ma fobie.- wzruszyłam ramionami.
-Szesnaście?-uniósł brwi.
-Tak szesnaście.- westchnęłam- wybacz, że nie jestem dwudziestolatką i chodzę wszędzie gdzie są kłopoty.
-Ja tak nie robię- uniósł ręce w geście poddania
-Wcale, Justin, wcale- ułożyłam się wygodniej na poduszkach patrząc na jego profil. Jest tak idealny.
-To, kiedy masz urodziny ?- usłyszałam po chwili miłej ciszy.
-Dwunastego września.- Justin, również położył się wygodnie obok mnie.-Justin...-zaczęłam nie pewnie
-Hmm?
-Co to była za dziewczyna, na zdjęciu u ciebie w pokoju.
-Ahh ona- westchnął- to Macy nikt ważny... teraz już nikt ważny- zmarszczyłam brwi i podniosłam się na łokciach.
-Teraz?
-Tak, była kolejną dziwką. Spała z każdym chłopakiem. Z Davidem, Jamesem..
-Rozumiem.- nie wiem co mnie tchnęło ale nachyliłam się nad nim i cmoknęłam jego usta. Odwzajemnił to ale nie pogłębił. Nowość. Położyłam się ponownie na brzuchu. Justin przybliżył się do mnie i objął ramieniem.


Justin:
Kiedy Holly zasnęła chciałem wyjść jednak ona mi nie pozwoliła.
-Justin, zostań nie chce być sama.- złapała moją rękę, kiedy podnosiłem się z jej łóżka.
-Jesteś pewna księżniczko?- zapytałem i mogłem dostrzec jej rumieniec w niewielkim świetle, ledwo palących się świeczek.
-Tak-mruknęła. Nie czekając, długo zdjąłem z siebie bluzkę i wskoczyłem ponownie na swoje miejsce.- Dziękuje.
-Wow, ty serio boisz się ciemności- zachichotałem.
-Nie-poprawiła się i teraz leżała na plecach-ja po prostu nie chce zostać sama w domu dziadków.
-Czemu nie śpisz?
-Nie mogę spać. Martwię się Justin- westchnęła i ponownie przytuliła się do mojego boku.
-Wiesz co? Jak jeszcze byliśmy dziećmi słyszałem jak nasi dziadkowie i mamy rozmawiają... o nas-Holly uniosła brwi
-Co?-zaśmiała się
-No, zaplanowali nam przyszłość...Razem- zaczęliśmy się śmiać.
-My, do siebie nie pasujemy- powiedziała Holly.
-Wyobraź to sobie-Holly uśmiechnęła się prawdopodobnie idąc za moimi słowami i zobaczyła nas za kilkanaście lat.
-Nie byłoby tak, źle- zaśmiała się.
-Przed chwila pow..
-Wiem co powiedziałam- warknęła żartobliwie- i teraz zmieniam zdanie.
-Jesteś nienormalna-zaśmiałem się cicho.-Mówił Ci to już ktoś?
-Danny-mruknęła smutno. Teraz moja kolej na pytanie
-Danny?
-Mój były chłopak.- wstała z łóżka- Jestem głodna, chodź ze mną do kuchni.-wywróciłem oczami.
-Ty i ta twoja fobia.
Zeszliśmy ze schodów do małej kuchni. Holly udała się do brązowych szafek aby wyjąć chleb, a ja wyjąłem z lodówki ser, masło i..
-Holly?-odwróciła się do mnie-szynkę też?
-Tak.-odpowiedziała i wzięła ode mnie rzeczy. Zacząłem jej pomagać w przygotowywaniu kolacji i nastawiłem wodę na herbatę
-Od kiedy zaczęłaś jeść mięso?-szturchnąłem ją w żebra.
-Od kiedy, na mnie nawrzeszczałeś, pamiętasz?- Przypominałem sobie wszystko co jej mówiłem tego dnia i faktycznie kazałem jej je zjeść. I rzeczywiście przytyła. To dobrze.
-Tak- kiedy czekaliśmy na to aż woda się zagotuje, przysunąłem się do niej.- Holly, czy ty na serio wyobraziłaś sobie NAS za kilka lat?
-Mhm, a co – teraz odwróciła głowę w moją stronę.
-I jak nas widziałaś?-zapytałem ciekawy. Już nawet nie chodził o zemstę na Mecy.
-Szczęśliwych, z gromadką dzieci, psem i kotem. W naszym domku w Stratford.- zaśmiałem się z jej rozmarzenia. Była taka urocza. Przysunąłem się do niej jeszcze bardziej. Tuląc ją.
-Holly, chce...-moją wypowiedz przerwał dźwięk zagotowanej wody. Może to i lepiej?
Odwróciła się i wyjęła przygotowane jedzenie na talerzyk.
-Bierz, sama tego nie zjem-praktycznie wcisnęła mi jedną z kanapek i z talerzykiem ruszyła do salonu siadając na kanapie i włączając jakąś bajkę na swoim Iphone. Ta dziewczyna. Zaśmiałem się w duchu. Jest taka niewinna.


**


Kiedy byliśmy już, ponownie w jej pokoju, ona skoczyła na łóżko klepiąc miejsce po jej prawej stronie. Podszedłem i usiadłem. Spojrzałem na zegarek piętnaście po północy.
-Nie jesteś zmęczona?-zapytałem
-Nie bardzo-wzruszyła ramionami. I zlustrowała mnie wzrokiem. Jej policzki przyjęły kolor czerwony. Czyżby dopiero teraz zorientowała się że nie mam koszulki?
-Podobają mi się twoje tatuaże,a zwłaszcza korona. Przejechała po niej ostrożnie palcem, jakby bała się jej dotknąć.- Justin, w kuchni chciałeś o coś zapytać.- Zmarszczyłem brwi. Jednak kilka sekund później już sobie przypomniałem. Cholera ta dziewczyna ma pamięć.
-To już nie ma znaczenia.
-Wszystko ma znaczenie Justin- pisnęła wyrzucając ręce w powietrze.- Więc czekam.
-Holly, nie naciskaj-jęknąłem
-Justin powiedź- przedrzeźniała mnie.
-Nieee-marudziłem jak moja siostra kiedy nie dostała tego czego chce.
-Taaak
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Holly, możesz spróbować?- zmarszczyła brwi w pytającym geście.
-Spróbować co?
-Zasnąć, i dać mi spokój z tym pytaniem- serio nie chciałem jej mówić.
-Doooobra, ale wiedz że nie odpuszczę.- po tych słowach zasnęła. Pocałowałem jej skroń i również zasnąłem, wyłączając
**
Rano obudziłem się a ona siedziała na łóżku, czytając książkę.
-Duma i uprzedzenie?- zapytałem zachrypniętym głosem a ona tylko przytaknęła, pochłonięta lekturą. Spojrzałem na zegarek w telefonie, jedenasta .- Twoja babcią się odzywała?
-Tak-opuściła książkę- wróciła do domu o koło dziewiątej. Zaczęła się śmiać kiedy zobaczyła nas razem.
-Wyobrażam sobie jej minę jak tu weszła. -uśmiechnąłem się -A co z Tomem?
-Przekonała go, aby został tam jeszcze dziś i zaraz do niego idzie.
-Będzie dobrze.-pogładziłem jej dłoń
-Musi być- uśmiechnęła się słabo.
Nagle, po kuchni rozległ się dźwięk bitego naczynia. Holly spojrzała na mnie a ja na nią. Szybko narzuciłem na siebie koszulkę, a ona wyleciała z pokoju jak burza. Kiedy weszliśmy do kuchni, zastaliśmy jej płaczącą babcie.
-Babciu, babciu co się stało?-próbowała do niej dotrzeć ale na marne.
-Dziadek, właśnie dostałam telefon on...-przerwała aby napić się wody która jej podałem- właśnie został podłączony do tych wszystkich maszyn. Jego stan jest krytyczny. Z oczu Holly wypłynęły łzy. Jedna po drugiej. Podszedłem do niej jednak ona nie dała sobie teraz pomóc.


Od Karoli:
No to jest i 9. Jak wam się podoba? Szczere opinie hejtować albo i nie. Piszcie. Ponownie dziękuje za to że czytacie i nas wspieracie. To miłe czytać wasze komentarze. To motywuje. Jesteśmy wam bardzo wdzięczne z Doni. Za wszelkie błędy w rozdziale przepraszam jest 2;45 a ja to dokańczam bo nie mogę spać. Nie ma chyba dużo do gadania, jeszcze raz dzięki. Do następnego.
Lost of love
Karoli xoxo
 Od Doni;
Fajnie, że liczba komentarzy i odwiedzin spada :c
Ten rozdział miał być już tydzień temu w nd, ale ponieważ byłam uparta i go nie dodałam to możecie mnie nienawidzić :)))
Przypominam o asku gdzie możecie pytać o wszelkiego rodzaju rzeczy :x
Zastanawiałam się czy ktoś w ogóle czyta nasze notki pod rozdziałami...i chyba nie ;___;
Pamiętajcie o zasadzie:

Czytasz-komentujesz :) x

 Mój rozdział będzie jakoś w okolicach wtorku xx
Jeśli chcecie byc informowani to wpiszcie się do zakładki.

9 komentarzy:

  1. O boże kocham ten rozdział! <3
    Justin jest taki kochany. : 33
    Szkoda mi dziadka Holly. :c
    Mam nadzieje, że Justin i Holly będą razem.
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMFG Nie moglam sie doczekac 9 rozdzialu jest boski! Mam nadzieje ze Justin i Holly beda razem <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Czekam na nn! ♥♥
    P.S Ja umiem zrobić tło na bloga xx

    OdpowiedzUsuń
  4. boski. Emocje jakie panuję w tym rozdziale są nie do opisania. Jeszcze zachowanie Justin i Holi szok. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Czekam z niecierpliwością na kolejny oby był szybko. Kocham wasze opowiadanie. Jestem ciekawa co stenie się z jej dziadkiem i wgl co będzie z losami bohaterów.
    Życze weny kochane <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMFG...kocham tooo...<3 <3 <3<3 <3
    Najlepsze <3 <3 <3 <3 ~Kasia P.

    OdpowiedzUsuń
  6. chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak cudownie że Holly wyobraża sobie ich razem <3 Stan krytyczny Tom'a :'(

    OdpowiedzUsuń