Holly
-Jak go dorwę, to urwę mu jaja i
rzucę psom na pożarcie- krzyknęła wściekła Diana. Ta dziewczyna
potrafi mówić tak nawet o swoim kuzynie.
-Diana, ale to nie ma sensu on mnie
zdradził bo ja nie chciałam mu tego dać.- westchnęłam smutno
ocierając rękawem mojego żółtego wełnianego sweterka łzy z
mojej twarzy.
-To nie zmienia faktu, że mój kuzyn
jest po prostu głupi. Kto normalny naciska na seks, Huh?- zapytała
z poirytowaniem, wściekle przeglądając książkę od historii.
Był piątek, a ona uczyła się do
poprawek. Cóż moja przyjaciółka nie należy do tych, którzy
wkuwają przez cały rok. Ona i ja zupełnie się różnimy, ale
dzięki temu dopełniamy.
-On jest dupkiem, ale też...- początek
mojej jakże filozoficznej rozmowy został przerwany przez dzwonek do
drzwi.
-Ja otworze- mruknęła i powlokła się
w stronę irytującego dźwięku, który nie ustawał.-Do kurwy nędzy
i ty masz czelność tutaj przychodzić!?- usłyszałam jej krzyk i
wiedziałam, że to Danny.
-Wiesz, że mieszkam obok i miałem Ci
przyjść i pomóc z historią.- jego wzrok spotkał mój kiedy
schodziłam ze schodów, za to Diana mordowała go już po raz setny
w swojej głowie, a teraz zdradzało ją spojrzenie.
-Wyjdź Danny, Holly mi już
pomaga.-powiedziała przesłodzonym głosikiem i zamknęła mu drzwi
przed nosem. On na jej czyn zapukał ponownie ale ona tylko krzyknęła
"wypierdalaj" i wróciłyśmy z powrotem do jej pokoju.
Ja w porównaniu do niej nigdy nie
przeklinałam, zawsze byłam tą grzeczną córeczką tatusia, a to
Diana była tą zadziorną suką, kiedy chciała. Jednak była
traktowana jak członek rodziny pod dachem mojego domu. Kiedy
ponownie weszłyśmy do jej pokoju, ona rozsiadła się w wielkim
fotelu w rogu, pokoju przyjaciółki, za to ja rzuciłam się na jej
łóżko i zaczęłam przepytywać ją z tematu wojny stuletniej.
**
-Ten dupek nie ma prawa się do Ciebie
nawet słowem odezwać.- stwierdziła kiedy już skończyła się
uczyć, a mojego telefonu leciała muzyka Indila -"Dernière
Danse" sygnalizująca połączenie od Danniego.
-Mam rozumieć że nie
odbieram.-zaśmiałam się i wyciszyłam mojego czarnego Iphone. Po
prawie pięciu godzinach bycia z tą dziewczyną, humor znacznie mi
się polepszył.
-Holly, jestem z ciebie dumna-
powiedziała z powagą i przykładając prawą dłoń do serca, a
chwilę po tym obie parsknęłyśmy śmiechem.
Spojrzałam na zegarek, który wisiał
na wiśniowej ścianie w pokoju Diany i uświadomiłam sobie, że
zbliża się dziesiąta. Na moje szczęście rodzice wyjechali na
tydzień do dziadków do Toronto. Ja uparłam się na to aby zostać
i przez ostatni tydzień wolnego pouczyć się do najważniejszych
testów.
-Holly, nawet nie chciej teraz
wychodzić, jest ciemno i nie bezpiecznie, wiesz jaki Stratford jest
w nocy.- Ooo świetnie teraz jej się włączył tryb
panikara/nadopiekuńcza matka.
-Oh do cholery Diana, jestem motorem,
do domu dojadę w ciągu kilku minut.-wyrzuciłam ręce w powietrze,
i przewróciłam oczami.
-Okej, ale nie możesz zostać na
noc?-zapytała przygryzając swój policzek.
-Nie, po za tym chcę posiedzieć sama,
wiesz jak to kocham- zrobiłam minkę psiaczka, a ona uległa.
-Dobra-powiedziała przeciągając "o"
- ale zdzwoń jak będziesz w domu.- powiedziała i podeszła do mnie
tuląc się- wiesz, że się o Ciebie martwię jesteś jak członek
rodziny. Uśmiechnęłam się do niej i odwzajemniłam uścisk, po
czym dałam jej budzika w policzek i pożegnałam. Kiedy byłam już
na schodach zatrzymał mnie głos cioci Emily, która jest mamą
Diany.
-Kochanie, nie zostaniesz na noc?-
zapytała tak samo przejęta jak jej córka.
-Nie, raczej wolę wrócić do siebie,
ale dziękuje i do zobaczenia.- pomachałam jej ubrałam moją
skórzaną kurtkę, udając się do mojej wyspy. Wkładając, do
uszu słuchawki i podłączając je do telefonu, włączyłam, jakąś
piosenkę Indili i zaczęłam nucić sobie jej francuskie, słowa. Na
głowę założyłam kask i wsiadłam, na motor. Odpaliłam silnik i
w ciągu kilku sekund byłam już na głównych ulicach Stratford.
Moi rodzice nie pochwalają mojej
"chłopięcej pasji"-słowa mamy nie moje- do motorów i
samochodów. Dziwne jest to że, kiedy zdawałam na prawo jazdy na
motor zdałam z pierwszym razem, a kiedy zdawałam na samochód... no
cóż wciąż go nie mam. Zaśmiałam się na samą myśl o tym, że
dzień w którym w końcu będę miała je, prawdopodobnie nie
nadejdzie nigdy. Kiedy stanęłam na czerwonym świetle zwróciłam
uwagę, na to że zaraz będę szła na nogach jeżeli nie zatankuję.
Na szczęście za jakieś pięć minut będzie stacja benzynową.
Kiedy zajechałam aby zatankować,
miałam jakieś dziwne przeczucie że ktoś mnie śledzi, ale to
pewnie ja wpadam w paranoje. Westchnęłam zdjęłam kask i wstałam
z motoru alby podejść i napełnić bak.
-Nie źle jeździsz, jak na dziewczynę
shawty- poczułam jak ktoś wyciąga moją słuchawkę z ucha i
szepcze ochrypłym głosem. Poczułam dreszcz przechodzący moje
plecy.
Odwróciłam się w stronę chłopaka,
przerażona i delikatnie przygryzając dolną wargę. Moim oczom
ukazał się on. Justin Bieber, postrach i najbardziej niebezpieczny
chłopak w Stratford i okolicach. Narkotyki, gangi, nielegalne
wyścigi, prawdopodobnie morderstwa i inne rzeczy o jakich mówią
ludzie, że robi. Czy w to wierze? Chyba, może w połowie. Ludzie
plotują, a ja nie zazwyczaj nie słucham plotek. Za to moja
przyjaciółka namiętnie się w nich zagłębia, i zapewne teraz
ciągnęła by mnie za włosy, chcąc odciągnąć mnie od tego
chłopaka.
Jego oczy były przykryte, czarnymi
okularami, a włosy postawione na żel, ubraną miał białą bluzkę,
czarną skórzaną kurtkę i jeansy opuszczone do połowy tyłka. Nie
zdawałam sobie sprawy, że chłopak wyjął urządzenie które
wypełniało paliwem mój motor i odstawił je na miejsce, ponieważ
moją uwagę przykuła krew na jego bluzce.
-Nie wiesz, że o tej porze
niebezpiecznie jest chodzić po tym mieście.-zadał pytanie
wybudzając mnie tym z transu, a mój głos utknął w gardle, więc
jedynie skinęłam głową.
-M-muszę- odchrząknęłam-Muszę iść
zapłacić- wskazałam za siebie i odeszłam, czując na sobie jego
wzrok.
Kiedy wyszłam zobaczyłam, że on
wciąż tam stoi. Wywróciłam oczami, podchodząc do niego. Nagle
zobaczyłam niebiesko-czerwone światła i charakterystyczne dźwięki
wozów policyjnych, które zbliżają się w naszym kierunku.
-Kurwa-mruknął- Chodź- wziął mnie
za rękę i pociągnął w stronę swojego czarnego Range Rover'a.
Kiedy tylko dostałam się do środka jęknęłam w zachwycie, ale to
nie trwało długo bo z drugiej strony wsiadł chłopak. Nawet nie
uprzedził, tylko od razu ruszył.
-Do kąd jedziemy?- wierciłam się na
skórzanym siedzeniu. Powiedzieć, że byłam przerażona to mało.
Perspektywa siedzenia z kimś takim jak on w małym pomieszczeniu nie
brzmi kusząco.- Tam został mój motor- jęknęłam ale on nie
odpowiedział tylko przyspieszył.
-Jadą jeszcze za nami- zapytał bez
żadnego wyrazu, w głosie i na twarzy. Bojąc się co może mi
zrobić odwróciłam się i spojrzałam w tył.
-Tak- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
i wypuściłam powietrze.- Zamierzasz mi odpowiedzieć na moje
pytanie?
-Nie- warknął i ostro skręcił w
lewo jadąc do lasu. Co do cholery?
Jechaliśmy tak jeszcze chwilę, aż w
końcu zwolnił i sięgnął do schowka wyjmując z niego paczkę
papierosów i zapalił jednego z nich. Odłożył resztę i
zatrzasnął schowek, a z ust wypuścił smugę szarego dymu.
-Możesz chociaż otworzyć okno-
powiedziałam machając dłonią przed twarzą próbując unikając
zapachu którego tak nie znosiłam.
-Nie i zamknij się w końcu- ponowne
warknięcie. Przez chwilę czułam jego wzrok na sobie zanim zwrócił
się ponownie w stronę ulicy, której nie znałam. Nie wytrzymałam
długo i odezwałam się ponownie.
-Dlaczego masz krew na koszulce?
-A jak myślisz, Huh?- odpowiedział
szorstko. Wybacz o panie, że zapytałam.-Jak masz na imię- zapytał
od niechcenia, wyrzucając skończonego papierosa przez okno.
-Holly- mruknęłam i oparłam głowę
o szybę- A ty zapewne jesteś Justin Bieber.
-Wiedzę, że wiesz z kim masz
odczynienia- zaśmiał się i odwrócił w moją stronę- Jutro
wrócimy, po twój motor.
-Nie możemy teraz?- zapytałam
wywracając oczami.
-Nie wywracaj na mnie oczami suko.-
warknął, na co lekko podskoczyłam. Czy mi się wydaje, czy on jest
bipolarny?
-Kutas- mruknęłam ale na moje
nieszczęście on to usłyszał. W tym momencie patrzyłam na jego
prawy profil. Jego oczy pociemniały a szczęka zacisnęła się.
-Jak mnie nazwałaś- wysyczał przez
zęby, a ja momentalnie pożałowałam że się odezwałam.
Justin :
-Jak mnie nazwałaś- wysyczałem, i
spojrzałem w jej oczy. Strach przesiąknął każdy zakątek jej
drobnego ciała, a w brązowych oczach mieszało się przerażenie.
Zaśmiałem się bez humoru, kiedy ponownie stanęliśmy na czerwonym
świetle. Mój wzrok próbował wypalić dziurę w jej głowie, a ona
czując go na sobie przełknęła głośno ślinę.- Pytam ostatni
raz jak mnie nazwałaś.
-Kutas- mruknęła cicho, tak że
musiałem wytężyć słuch. W tym czasie światło się zmieniło a
ona wierciła się niespokojnie kiedy, dodawałem gazu. Jej twarz
przybrała czerwony kolor, w momencie gdy ona przejechała dłonią
po skórzanym fotelu wydając dźwięk pierdnięcia.
-Ile o mnie słyszałaś- zapytałem z
ciekawości, bo po tym jak patrzyła na moją koszulkę wyglądała
jakby nie wiedziała kim jest Justin Bieber.
-Nie wiele, nie interesuje się twoją
osobą- mruknęła cicho, po kilku sekundach ciszy.
-Czyli nie wiesz, czym się zajmuje i
kim jestem- zapytałem zainteresowany.
-Nie wiele wiem o tobie, w sumie tyle
co usłyszę od ludzi...I przyjaciółki.- wzruszyła ramionami.
-Pierdolona plotkara.
-Nie obrażaj jej- warknęła
-Nie warcz na mnie- wysyczałem
groźnie.
-Co ja ci do cholery zrobiłam, że
mnie wziąłeś. Jechałam sobie spokojnie do domu a ty sie
przylepiłeś jak jakiś pierdolony lep na muchy.- krzyknęła, na co
moje oczy pociemniały a szczęka zacisnęła się. Pierdolona suka.
- Nie podnoś na mnie pieprzonego głosu
kurwo- przekrzyczałem ja na co ona się skuliła, porzucając temat
dlaczego ją zabrałem. No nie wiem kurwa, może po to żeby nie
pytali jej, dlaczego ze mną rozmawiała. Szczerze myślałem że to
jakaś dziwka.- I po to żeby, psy dały ci spokój.-mruknąłem. Nie
odpowiedziała. Siedziała w ciszy bawiąc się paznokciami.
-Nie. Ignoruj. Mnie.- warknąłem, a
ona głośno sapnęła.
-Podobno miałam się zamknąć i nie
krzyczeć, a przy tobie... tak się nie da.- szepnęła. W jej oczach
widziałem strach i niepewność.
____________________________________________________
Po wielu godzinach kłótni, sprzeczek i nie zapisanych myśli doszłyśmy do porozumienia i tak oto powstał ten rozdział :)
Ten rozdział napisała Karoli i mi się podoba *o*
Jeśli wam nie-skomentujcie, jeśli tak- skomentujcie :D
Jedna zasada:
Jest genialny ! Strasznie mi się podoba ! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty ! To 1 a sie tak duzo wydazylo ;D Czekam na nn i bede komentowac ! <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? Bardzo.mi się podoba XD kit ze jestem.chłopakiem ;3
OdpowiedzUsuńJest zaje*** Kocham już tw bloga pisz dalej , na pewno będę . *-*
OdpowiedzUsuńNEXT!!!!!!!!!!!/ Olga :*
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział czekam na next ♡
OdpowiedzUsuńNastępny! :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ♥
Zajebisty *.* więcej tego <33
OdpowiedzUsuńfajne ♥
OdpowiedzUsuńjsajfakjgfhjagfj NASTĘPNY! ☻♥
OdpowiedzUsuńSuperrrrr!!! <3 KOCHAM <3 ~Kasia P.
OdpowiedzUsuń