poniedziałek, 9 czerwca 2014

#1

Holly
-Jak go dorwę, to urwę mu jaja i rzucę psom na pożarcie- krzyknęła wściekła Diana. Ta dziewczyna potrafi mówić tak nawet o swoim kuzynie.
-Diana, ale to nie ma sensu on mnie zdradził bo ja nie chciałam mu tego dać.- westchnęłam smutno ocierając rękawem mojego żółtego wełnianego sweterka łzy z mojej twarzy.
-To nie zmienia faktu, że mój kuzyn jest po prostu głupi. Kto normalny naciska na seks, Huh?- zapytała z poirytowaniem, wściekle przeglądając książkę od historii.

Był piątek, a ona uczyła się do poprawek. Cóż moja przyjaciółka nie należy do tych, którzy wkuwają przez cały rok. Ona i ja zupełnie się różnimy, ale dzięki temu dopełniamy.
-On jest dupkiem, ale też...- początek mojej jakże filozoficznej rozmowy został przerwany przez dzwonek do drzwi.
-Ja otworze- mruknęła i powlokła się w stronę irytującego dźwięku, który nie ustawał.-Do kurwy nędzy i ty masz czelność tutaj przychodzić!?- usłyszałam jej krzyk i wiedziałam, że to Danny.
-Wiesz, że mieszkam obok i miałem Ci przyjść i pomóc z historią.- jego wzrok spotkał mój kiedy schodziłam ze schodów, za to Diana mordowała go już po raz setny w swojej głowie, a teraz zdradzało ją spojrzenie.
-Wyjdź Danny, Holly mi już pomaga.-powiedziała przesłodzonym głosikiem i zamknęła mu drzwi przed nosem. On na jej czyn zapukał ponownie ale ona tylko krzyknęła "wypierdalaj" i wróciłyśmy z powrotem do jej pokoju.

Ja w porównaniu do niej nigdy nie przeklinałam, zawsze byłam tą grzeczną córeczką tatusia, a to Diana była tą zadziorną suką, kiedy chciała. Jednak była traktowana jak członek rodziny pod dachem mojego domu. Kiedy ponownie weszłyśmy do jej pokoju, ona rozsiadła się w wielkim fotelu w rogu, pokoju przyjaciółki, za to ja rzuciłam się na jej łóżko i zaczęłam przepytywać ją z tematu wojny stuletniej.

**

-Ten dupek nie ma prawa się do Ciebie nawet słowem odezwać.- stwierdziła kiedy już skończyła się uczyć, a mojego telefonu leciała muzyka Indila -"Dernière Danse" sygnalizująca połączenie od Danniego.
-Mam rozumieć że nie odbieram.-zaśmiałam się i wyciszyłam mojego czarnego Iphone. Po prawie pięciu godzinach bycia z tą dziewczyną, humor znacznie mi się polepszył.
-Holly, jestem z ciebie dumna- powiedziała z powagą i przykładając prawą dłoń do serca, a chwilę po tym obie parsknęłyśmy śmiechem.
Spojrzałam na zegarek, który wisiał na wiśniowej ścianie w pokoju Diany i uświadomiłam sobie, że zbliża się dziesiąta. Na moje szczęście rodzice wyjechali na tydzień do dziadków do Toronto. Ja uparłam się na to aby zostać i przez ostatni tydzień wolnego pouczyć się do najważniejszych testów.
-Holly, nawet nie chciej teraz wychodzić, jest ciemno i nie bezpiecznie, wiesz jaki Stratford jest w nocy.- Ooo świetnie teraz jej się włączył tryb panikara/nadopiekuńcza matka.
-Oh do cholery Diana, jestem motorem, do domu dojadę w ciągu kilku minut.-wyrzuciłam ręce w powietrze, i przewróciłam oczami.
-Okej, ale nie możesz zostać na noc?-zapytała przygryzając swój policzek.
-Nie, po za tym chcę posiedzieć sama, wiesz jak to kocham- zrobiłam minkę psiaczka, a ona uległa.
-Dobra-powiedziała przeciągając "o" - ale zdzwoń jak będziesz w domu.- powiedziała i podeszła do mnie tuląc się- wiesz, że się o Ciebie martwię jesteś jak członek rodziny. Uśmiechnęłam się do niej i odwzajemniłam uścisk, po czym dałam jej budzika w policzek i pożegnałam. Kiedy byłam już na schodach zatrzymał mnie głos cioci Emily, która jest mamą Diany.
-Kochanie, nie zostaniesz na noc?- zapytała tak samo przejęta jak jej córka.
-Nie, raczej wolę wrócić do siebie, ale dziękuje i do zobaczenia.- pomachałam jej ubrałam moją skórzaną kurtkę, udając się do mojej wyspy. Wkładając, do uszu słuchawki i podłączając je do telefonu, włączyłam, jakąś piosenkę Indili i zaczęłam nucić sobie jej francuskie, słowa. Na głowę założyłam kask i wsiadłam, na motor. Odpaliłam silnik i w ciągu kilku sekund byłam już na głównych ulicach Stratford.

Moi rodzice nie pochwalają mojej "chłopięcej pasji"-słowa mamy nie moje- do motorów i samochodów. Dziwne jest to że, kiedy zdawałam na prawo jazdy na motor zdałam z pierwszym razem, a kiedy zdawałam na samochód... no cóż wciąż go nie mam. Zaśmiałam się na samą myśl o tym, że dzień w którym w końcu będę miała je, prawdopodobnie nie nadejdzie nigdy. Kiedy stanęłam na czerwonym świetle zwróciłam uwagę, na to że zaraz będę szła na nogach jeżeli nie zatankuję. Na szczęście za jakieś pięć minut będzie stacja benzynową.

Kiedy zajechałam aby zatankować, miałam jakieś dziwne przeczucie że ktoś mnie śledzi, ale to pewnie ja wpadam w paranoje. Westchnęłam zdjęłam kask i wstałam z motoru alby podejść i napełnić bak.
-Nie źle jeździsz, jak na dziewczynę shawty- poczułam jak ktoś wyciąga moją słuchawkę z ucha i szepcze ochrypłym głosem. Poczułam dreszcz przechodzący moje plecy.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, przerażona i delikatnie przygryzając dolną wargę. Moim oczom ukazał się on. Justin Bieber, postrach i najbardziej niebezpieczny chłopak w Stratford i okolicach. Narkotyki, gangi, nielegalne wyścigi, prawdopodobnie morderstwa i inne rzeczy o jakich mówią ludzie, że robi. Czy w to wierze? Chyba, może w połowie. Ludzie plotują, a ja nie zazwyczaj nie słucham plotek. Za to moja przyjaciółka namiętnie się w nich zagłębia, i zapewne teraz ciągnęła by mnie za włosy, chcąc odciągnąć mnie od tego chłopaka.

Jego oczy były przykryte, czarnymi okularami, a włosy postawione na żel, ubraną miał białą bluzkę, czarną skórzaną kurtkę i jeansy opuszczone do połowy tyłka. Nie zdawałam sobie sprawy, że chłopak wyjął urządzenie które wypełniało paliwem mój motor i odstawił je na miejsce, ponieważ moją uwagę przykuła krew na jego bluzce.
-Nie wiesz, że o tej porze niebezpiecznie jest chodzić po tym mieście.-zadał pytanie wybudzając mnie tym z transu, a mój głos utknął w gardle, więc jedynie skinęłam głową.
-M-muszę- odchrząknęłam-Muszę iść zapłacić- wskazałam za siebie i odeszłam, czując na sobie jego wzrok.

Kiedy wyszłam zobaczyłam, że on wciąż tam stoi. Wywróciłam oczami, podchodząc do niego. Nagle zobaczyłam niebiesko-czerwone światła i charakterystyczne dźwięki wozów policyjnych, które zbliżają się w naszym kierunku.
-Kurwa-mruknął- Chodź- wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego czarnego Range Rover'a. Kiedy tylko dostałam się do środka jęknęłam w zachwycie, ale to nie trwało długo bo z drugiej strony wsiadł chłopak. Nawet nie uprzedził, tylko od razu ruszył.
-Do kąd jedziemy?- wierciłam się na skórzanym siedzeniu. Powiedzieć, że byłam przerażona to mało. Perspektywa siedzenia z kimś takim jak on w małym pomieszczeniu nie brzmi kusząco.- Tam został mój motor- jęknęłam ale on nie odpowiedział tylko przyspieszył.
-Jadą jeszcze za nami- zapytał bez żadnego wyrazu, w głosie i na twarzy. Bojąc się co może mi zrobić odwróciłam się i spojrzałam w tył.
-Tak- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wypuściłam powietrze.- Zamierzasz mi odpowiedzieć na moje pytanie?
-Nie- warknął i ostro skręcił w lewo jadąc do lasu. Co do cholery?
Jechaliśmy tak jeszcze chwilę, aż w końcu zwolnił i sięgnął do schowka wyjmując z niego paczkę papierosów i zapalił jednego z nich. Odłożył resztę i zatrzasnął schowek, a z ust wypuścił smugę szarego dymu.
-Możesz chociaż otworzyć okno- powiedziałam machając dłonią przed twarzą próbując unikając zapachu którego tak nie znosiłam.
-Nie i zamknij się w końcu- ponowne warknięcie. Przez chwilę czułam jego wzrok na sobie zanim zwrócił się ponownie w stronę ulicy, której nie znałam. Nie wytrzymałam długo i odezwałam się ponownie.
-Dlaczego masz krew na koszulce?
-A jak myślisz, Huh?- odpowiedział szorstko. Wybacz o panie, że zapytałam.-Jak masz na imię- zapytał od niechcenia, wyrzucając skończonego papierosa przez okno.
-Holly- mruknęłam i oparłam głowę o szybę- A ty zapewne jesteś Justin Bieber.
-Wiedzę, że wiesz z kim masz odczynienia- zaśmiał się i odwrócił w moją stronę- Jutro wrócimy, po twój motor.
-Nie możemy teraz?- zapytałam wywracając oczami.
-Nie wywracaj na mnie oczami suko.- warknął, na co lekko podskoczyłam. Czy mi się wydaje, czy on jest bipolarny?
-Kutas- mruknęłam ale na moje nieszczęście on to usłyszał. W tym momencie patrzyłam na jego prawy profil. Jego oczy pociemniały a szczęka zacisnęła się.
-Jak mnie nazwałaś- wysyczał przez zęby, a ja momentalnie pożałowałam że się odezwałam.

Justin :

-Jak mnie nazwałaś- wysyczałem, i spojrzałem w jej oczy. Strach przesiąknął każdy zakątek jej drobnego ciała, a w brązowych oczach mieszało się przerażenie. Zaśmiałem się bez humoru, kiedy ponownie stanęliśmy na czerwonym świetle. Mój wzrok próbował wypalić dziurę w jej głowie, a ona czując go na sobie przełknęła głośno ślinę.- Pytam ostatni raz jak mnie nazwałaś.
-Kutas- mruknęła cicho, tak że musiałem wytężyć słuch. W tym czasie światło się zmieniło a ona wierciła się niespokojnie kiedy, dodawałem gazu. Jej twarz przybrała czerwony kolor, w momencie gdy ona przejechała dłonią po skórzanym fotelu wydając dźwięk pierdnięcia.
-Ile o mnie słyszałaś- zapytałem z ciekawości, bo po tym jak patrzyła na moją koszulkę wyglądała jakby nie wiedziała kim jest Justin Bieber.
-Nie wiele, nie interesuje się twoją osobą- mruknęła cicho, po kilku sekundach ciszy.
-Czyli nie wiesz, czym się zajmuje i kim jestem- zapytałem zainteresowany.
-Nie wiele wiem o tobie, w sumie tyle co usłyszę od ludzi...I przyjaciółki.- wzruszyła ramionami.
-Pierdolona plotkara.
-Nie obrażaj jej- warknęła
-Nie warcz na mnie- wysyczałem groźnie.
-Co ja ci do cholery zrobiłam, że mnie wziąłeś. Jechałam sobie spokojnie do domu a ty sie przylepiłeś jak jakiś pierdolony lep na muchy.- krzyknęła, na co moje oczy pociemniały a szczęka zacisnęła się. Pierdolona suka.
- Nie podnoś na mnie pieprzonego głosu kurwo- przekrzyczałem ja na co ona się skuliła, porzucając temat dlaczego ją zabrałem. No nie wiem kurwa, może po to żeby nie pytali jej, dlaczego ze mną rozmawiała. Szczerze myślałem że to jakaś dziwka.- I po to żeby, psy dały ci spokój.-mruknąłem. Nie odpowiedziała. Siedziała w ciszy bawiąc się paznokciami.
-Nie. Ignoruj. Mnie.- warknąłem, a ona głośno sapnęła.
-Podobno miałam się zamknąć i nie krzyczeć, a przy tobie... tak się nie da.- szepnęła. W jej oczach widziałem strach i niepewność.
____________________________________________________
Po wielu godzinach kłótni, sprzeczek i nie zapisanych myśli doszłyśmy do porozumienia i tak oto powstał ten rozdział :)
Ten rozdział napisała Karoli i mi się podoba *o*
Jeśli wam nie-skomentujcie, jeśli tak- skomentujcie :D














Jedna zasada:

Czytasz=komentujesz :) x

11 komentarzy:

  1. Jest genialny ! Strasznie mi się podoba ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty ! To 1 a sie tak duzo wydazylo ;D Czekam na nn i bede komentowac ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ? Bardzo.mi się podoba XD kit ze jestem.chłopakiem ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest zaje*** Kocham już tw bloga pisz dalej , na pewno będę . *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. NEXT!!!!!!!!!!!/ Olga :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobry rozdział czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Następny! :*
    Cudowny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty *.* więcej tego <33

    OdpowiedzUsuń
  9. jsajfakjgfhjagfj NASTĘPNY! ☻♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Superrrrr!!! <3 KOCHAM <3 ~Kasia P.

    OdpowiedzUsuń