Cisza
w samochodzie wręcz, bolała w uszy. Wierciłam się nie spokojnie
na zmianę bawiąc się palcami.
-Do
mojego domu- powiedział w poirytowaniu, odpowiadając na moje
wcześniejsze pytanie.-A gdzie indziej?
Przełknęłam
głośno ślinę, na co on zachichotał.
Nie
zgwałcę cie shawty- po tych słowach odetchnęłam z ulga a cichy
śmiech wydobył się z idealnych ust szatyna. Cholera Holly to nie
czas i miejsce na myślenie o jego ustach.
-Ale
ja nie..-nie dal mi dokończyć,kiedy wjechaliśmy na podjazd
skromnego domku. Chłopak wysiadł nie czekając na mnie. Obudziłam
się z mojego transu i potrząsnęłam głową.
Nie
długo później stałam przed drewnianymi drzwiami domu Bieber'a.
-Chodź-
po chwili wahania postawiłam nie pewnie jedna stopę na wycieraczce
wewnątrz domu. Kiedy weszłam całkowicie chłopak zaśmiał się.
Dom
jest utrzymywany w jasnych kolorach i tylko stare krzesło w kącie
nie pasowało to całego wnętrza. -Już myślałem ze nie wejdziesz-
moje policzki przyozdobił szkarłatny rumieniec.- Jaxon!
Zero
odpowiedzi.
-Zapewne
znowu ma te jebane słuchawki-wymamrotał sam do siebie.-Chodź
-pociągnął mnie za rękę.
Poszliśmy
na piętro. Było urządzone w tym samym stylu co parter. Mimo tej
jakże skromności domu, prezentuje się niezwykle... Obrazy wiszące
na ścianach, fotografie na komodzie, jasne meble...
Moje
rozmyślanie przerwał Justin. Zaczął się cicho śmiać i
nasłuchiwać dźwięków zza drzwi. Chwilę później, z ciekawości
dołączyłam się do niego. Usłyszałam...TE...różne dźwięki
jakie są przy...stosunku.
-Trzeba
to przerwać -chłopak spoważniał i wyprostował się.-Cześć wam,
mam nadzieję zabezpieczacie się chociaż -wparował do pokoju
śmiejąc się.
Oni
oboje -niska blondynka o niebieskich oczach i wysoki brunet o
brązowych tęczówkach odskoczyli od siebie jak oparzeni.
-Wypierdalaj,
Justin- jego brat-jak się domyślam ponieważ mieli te same oczy i
byli bardzo podobni- mierzył go teraz nienawistnym wzrokiem. Justin
uniósł ręce w geście poddania.
-Tylko
nie róbcie tego więcej w domu rodziców. Błagam -mówił przez
zamknięte drzwi. -Pieprz się !-krzyknął za nim.
-To
mam zamiar zrobić! Na jego słowa przystanęłam.
-Co
proszę?
-Nie
z tobą, już mówiłem, że nie chcę cię zgwałcić -wywrócił na
mnie oczami.-To były żarty. Spokojnie. Oddychaj -poprosił .
Nawet
nie zauważyłam, że wstrzymuje oddech.
-Mogę
jechać do domu ?-to pierwszy raz kiedy się odezwałam, od kiedy
tutaj weszliśmy . -Nie, dzisiaj będziemy tutaj spać. Chyba, że
wolisz jeszcze pół godziny drogi do naszego drugiego domu...
-Obojętne mi to.
Czy
się boje? Nie wiem. Nie czuje nic. Tak jakby przez moje ciało
przeszedł paraliż i nie mogłam się ruszyć.
-Jesteś
głodna? -tak jakby go to obchodziło. Wzruszyłam ramionami.
-Nie.
Szczerze mówiąc to bardzo mało jem. Mama uważa, że niedługo
zostanę anorektyczną. -Posłuchaj shawty -chwycił moje ramiona.
Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszedł dreszcz. Moje zęby
teraz przygryzały dolną wargę. Znowu podziwiam jego usta. Takie
pełne... Holly Jonson! Ogarnij się i to natychmiast! -Na mnie
głodówka nie działa, ale też nie popieram tego, więc albo zjesz
sama, albo sam w ciebie to wmuszę.
Boje
się go. Ale nie mogę tego okazać. Nigdy.
-Po
prostu nie jestem głodna, wiec zrozum to i mnie puść-zmroziłam go
wzrokiem.
-Dobra.
Więc to w ciebie...- Usłyszałam otwieranie drzwi. Wnioskując po
minie Biebera, on też to słyszał.
-Justin!-jakiś
kobiecy głos rozniósł się po domu.-Jesteś w domu?
-Tak
mamo-odpowiedział jej. Do kuchni weszła kobieta około trzydzieści
siedem lat, z zmarszczkami mimicznymi i w pidżamie. Zaraz za nią
weszła dziewczyna, piętnastoletnia, z słuchawkami, uśmiechem i
zmęczonym wyrazem twarzy. Oni wszyscy mają te same oczy, Jednak
oczy mamy Justina były niebieskie.
-Dzień
dobry-powiedziałam niepewnie.
-Dzień
dobry, Justin-zwróciła się do syna.-To twoja dziewczyna?
-Tak-objął
mnie w tali.-Mamo to Holly, Holly to moja mama Pattie.
Cudem
powstrzymałam się żeby nie strzepnąć jego ręki. Ugh...Od kiedy
my jesteśmy razem? Panie Bieber, ja chętnie posłucham.
-My
pójdziemy na górę, jeśli nie masz nic przeciwko-ścisnął mnie
lekko.
-Miło
było panią poznać-posłałam jej wymuszony uśmiech.
-Mi
ciebie również.
Poszliśmy
po schodach do kolejnego pokoju. Ten się wyróżniał. Na ścianach
są powieszone plakaty...jakiś zespołów, ściany granatowe, duże
okno w suficie. Ten dom zaskakuje mnie co raz bardziej. Nie wygląda
tak jak na zewnątrz.
-Jak
chcesz to tam jest łazienka-pokazał drzwi po prawej.
-Która
jest godzina?-poczułam jaka jestem zmęczona.
-Coś
około pierwszej. Moja mama jest milsza, gdy jest wyspana, a dziecko
nie pieprzy się z dziewczyną w pokoju obok-głośno się zaśmiał.
Ma taki cudowny śmiech...-Dobrze. Na pewno jesteś zmęczona.
-Yhm...a
gdzie mam spać?-uniosłam brwi do góry.
-Na
łóżku.
-A
ty?- zapytałam trochę nie pewnie.
-Z
tobą. -powiedział to takim tonem jak „idę po bułki” i
wyszczerzył się.
-Nie
ma mowy-pokręciłam głową. -Możesz spać na ziemi.
-Ugh...niech
ci będzie-wywróciłam oczami.
-Co.Ja.Ci.Kurwa.Diwko.Mówiłem.O.Wywracaniu.Na.Mnie.Oczami?
-przycisnął mnie do ściany, a jego oczu ciskały pioruny-Zawsze
mogę cię jeszcze tutaj przelecieć. Moim rodzicom raczej to nie
będzie przeszkadzać-warknął.
-Prze...e...przepraszam-wyszeptałam
i uwolniłam się od jego uścisku.
Wręcz
wybiegłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, a potem ubrałam
na siebie to co wcześniej. Jak to dobrze, że rodziców nie ma w
domu. Chyba umarliby ze strachu o mnie. Gdy znowu weszłam do pokoju
Justin już spał na łóżku. Z wahaniem podeszłam i usiadłam
delikatnie na łóżku. Nie pewnie się położyłam po czym moja
głowa opadła bezwładnie na miękką poduszkę pachnącą Justinem.
Położyłam się wygodniej i kilka sekund później poczułam jego
silne ramię owijające i przyciągające mnie do jego ciepłego
torsu. Zanim się zorientowałam trwałam już w spokojnym śnie.
***
-Wstawaj-ktoś
zaczął mnie szturchać, a światło dzienne zaczęło dobiegać do
moich lekko otworzonych powiek.
Wszystkie
wczorajsze i dzisiejszy wydarzenia do mnie wróciły. Podniosłam się
szybko na łóżku.
-Cześć-
Przeciągnęłam się
-Jak
się spało?- nie wierze. Dobra nie bipolarna strona Biebera. OMG.
-Dobrze
a tobie?- zapytałam przygryzając wargę
-Tuliłaś
się do mnie jak do misia- moje policzki oblał rumieniec, a ja
ukryłam twarz we włosach
-Nie
żeby coś, Bieber ale to ty się do mnie przytuliłeś pierwszy.-
uniosłam głowę czując że moja twarz nie przypomina wielkiego
pomidora.-Możemy już wracać?- zmieniłam temat nie chcąc toczyć
tamtego i spojrzałam na brązowookiego.
-Tak,
chodź.
Jechaliśmy
w ciszy, z jego domu też wyszliśmy bez słowa. Oprócz zapytania
gdzie mieszkam i może z wyjątkiem tego, że znowu stał się
wrednym kutasem i zwyzywał mnie od suk za, to że poprosiłam go
otworzenie okna kiedy palił.
Zanim
wysiadłam z auta, rzuciłam mu gniewne spojrzenie i powiedziałam
-Mam
nadzieję, że nigdy więcej się nie zobaczymy-trzasnęłam
drzwiczkami od samochodu.
Justin
Ahh
te dziewczyny...szczere do bólu... ta mała wredna suka, działa mi
na nerwy ale jest w niej coś co nie pozwala mi odwieść od niej
myśli. Zdecydowanie spotkam się z nią jeszcze nie raz.
I
to mogę obiecać. A ja obietnic dotrzymuje. ZAWSZE.
____________________________________
Co prawda ten pisałam ja, ale Karoli poprawiała, więc...
Jak chcesz być informowany to wpisz się do zakładki... zapraszam na moje inne blogi...nie wiem kiedy rozdział...kocham Justina...no chyba tyle ;
Czytasz-komentujesz x
Mega ciekawy blog, czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuń#belieber
super,serio:*
OdpowiedzUsuńIdelany ! *____* jeden z tych lepszych jakie czytałam ;**
OdpowiedzUsuń♥ uwielbiam
OdpowiedzUsuńrozdział jest boski..nie mogę doczekać się kolejnego..zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://onelesslonlygirl69.blogspot.com/
Czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńO jeju zajebisty *-* jak zawszę czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń@belieber270597