piątek, 13 czerwca 2014

#2

Cisza w samochodzie wręcz, bolała w uszy. Wierciłam się nie spokojnie na zmianę bawiąc się palcami.
-Do mojego domu- powiedział w poirytowaniu, odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie.-A gdzie indziej?
Przełknęłam głośno ślinę, na co on zachichotał.
Nie zgwałcę cie shawty- po tych słowach odetchnęłam z ulga a cichy śmiech wydobył się z idealnych ust szatyna. Cholera Holly to nie czas i miejsce na myślenie o jego ustach.
-Ale ja nie..-nie dal mi dokończyć,kiedy wjechaliśmy na podjazd skromnego domku. Chłopak wysiadł nie czekając na mnie. Obudziłam się z mojego transu i potrząsnęłam głową.

Nie długo później stałam przed drewnianymi drzwiami domu Bieber'a.
-Chodź- po chwili wahania postawiłam nie pewnie jedna stopę na wycieraczce wewnątrz domu. Kiedy weszłam całkowicie chłopak zaśmiał się.

Dom jest utrzymywany w jasnych kolorach i tylko stare krzesło w kącie nie pasowało to całego wnętrza. -Już myślałem ze nie wejdziesz- moje policzki przyozdobił szkarłatny rumieniec.- Jaxon!
Zero odpowiedzi.

-Zapewne znowu ma te jebane słuchawki-wymamrotał sam do siebie.-Chodź -pociągnął mnie za rękę.
Poszliśmy na piętro. Było urządzone w tym samym stylu co parter. Mimo tej jakże skromności domu, prezentuje się niezwykle... Obrazy wiszące na ścianach, fotografie na komodzie, jasne meble...
Moje rozmyślanie przerwał Justin. Zaczął się cicho śmiać i nasłuchiwać dźwięków zza drzwi. Chwilę później, z ciekawości dołączyłam się do niego. Usłyszałam...TE...różne dźwięki jakie są przy...stosunku.
-Trzeba to przerwać -chłopak spoważniał i wyprostował się.-Cześć wam, mam nadzieję zabezpieczacie się chociaż -wparował do pokoju śmiejąc się.
Oni oboje -niska blondynka o niebieskich oczach i wysoki brunet o brązowych tęczówkach odskoczyli od siebie jak oparzeni.
-Wypierdalaj, Justin- jego brat-jak się domyślam ponieważ mieli te same oczy i byli bardzo podobni- mierzył go teraz nienawistnym wzrokiem. Justin uniósł ręce w geście poddania.
-Tylko nie róbcie tego więcej w domu rodziców. Błagam -mówił przez zamknięte drzwi. -Pieprz się !-krzyknął za nim.
-To mam zamiar zrobić! Na jego słowa przystanęłam.
-Co proszę?
-Nie z tobą, już mówiłem, że nie chcę cię zgwałcić -wywrócił na mnie oczami.-To były żarty. Spokojnie. Oddychaj -poprosił .
Nawet nie zauważyłam, że wstrzymuje oddech.
-Mogę jechać do domu ?-to pierwszy raz kiedy się odezwałam, od kiedy tutaj weszliśmy . -Nie, dzisiaj będziemy tutaj spać. Chyba, że wolisz jeszcze pół godziny drogi do naszego drugiego domu... -Obojętne mi to.

Czy się boje? Nie wiem. Nie czuje nic. Tak jakby przez moje ciało przeszedł paraliż i nie mogłam się ruszyć.

-Jesteś głodna? -tak jakby go to obchodziło. Wzruszyłam ramionami.
-Nie. Szczerze mówiąc to bardzo mało jem. Mama uważa, że niedługo zostanę anorektyczną. -Posłuchaj shawty -chwycił moje ramiona. Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszedł dreszcz. Moje zęby teraz przygryzały dolną wargę. Znowu podziwiam jego usta. Takie pełne... Holly Jonson! Ogarnij się i to natychmiast! -Na mnie głodówka nie działa, ale też nie popieram tego, więc albo zjesz sama, albo sam w ciebie to wmuszę.
Boje się go. Ale nie mogę tego okazać. Nigdy.

-Po prostu nie jestem głodna, wiec zrozum to i mnie puść-zmroziłam go wzrokiem.
-Dobra. Więc to w ciebie...- Usłyszałam otwieranie drzwi. Wnioskując po minie Biebera, on też to słyszał.
-Justin!-jakiś kobiecy głos rozniósł się po domu.-Jesteś w domu?
-Tak mamo-odpowiedział jej. Do kuchni weszła kobieta około trzydzieści siedem lat, z zmarszczkami mimicznymi i w pidżamie. Zaraz za nią weszła dziewczyna, piętnastoletnia, z słuchawkami, uśmiechem i zmęczonym wyrazem twarzy. Oni wszyscy mają te same oczy, Jednak oczy mamy Justina były niebieskie.
-Dzień dobry-powiedziałam niepewnie.
-Dzień dobry, Justin-zwróciła się do syna.-To twoja dziewczyna?
-Tak-objął mnie w tali.-Mamo to Holly, Holly to moja mama Pattie.
Cudem powstrzymałam się żeby nie strzepnąć jego ręki. Ugh...Od kiedy my jesteśmy razem? Panie Bieber, ja chętnie posłucham.
-My pójdziemy na górę, jeśli nie masz nic przeciwko-ścisnął mnie lekko.
-Miło było panią poznać-posłałam jej wymuszony uśmiech.
-Mi ciebie również.

Poszliśmy po schodach do kolejnego pokoju. Ten się wyróżniał. Na ścianach są powieszone plakaty...jakiś zespołów, ściany granatowe, duże okno w suficie. Ten dom zaskakuje mnie co raz bardziej. Nie wygląda tak jak na zewnątrz.
-Jak chcesz to tam jest łazienka-pokazał drzwi po prawej.
-Która jest godzina?-poczułam jaka jestem zmęczona.
-Coś około pierwszej. Moja mama jest milsza, gdy jest wyspana, a dziecko nie pieprzy się z dziewczyną w pokoju obok-głośno się zaśmiał. Ma taki cudowny śmiech...-Dobrze. Na pewno jesteś zmęczona.
-Yhm...a gdzie mam spać?-uniosłam brwi do góry.
-Na łóżku.
-A ty?- zapytałam trochę nie pewnie.
-Z tobą. -powiedział to takim tonem jak „idę po bułki” i wyszczerzył się.
-Nie ma mowy-pokręciłam głową. -Możesz spać na ziemi.
-Ugh...niech ci będzie-wywróciłam oczami.
-Co.Ja.Ci.Kurwa.Diwko.Mówiłem.O.Wywracaniu.Na.Mnie.Oczami? -przycisnął mnie do ściany, a jego oczu ciskały pioruny-Zawsze mogę cię jeszcze tutaj przelecieć. Moim rodzicom raczej to nie będzie przeszkadzać-warknął.

-Prze...e...przepraszam-wyszeptałam i uwolniłam się od jego uścisku.
Wręcz wybiegłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, a potem ubrałam na siebie to co wcześniej. Jak to dobrze, że rodziców nie ma w domu. Chyba umarliby ze strachu o mnie. Gdy znowu weszłam do pokoju Justin już spał na łóżku. Z wahaniem podeszłam i usiadłam delikatnie na łóżku. Nie pewnie się położyłam po czym moja głowa opadła bezwładnie na miękką poduszkę pachnącą Justinem. Położyłam się wygodniej i kilka sekund później poczułam jego silne ramię owijające i przyciągające mnie do jego ciepłego torsu. Zanim się zorientowałam trwałam już w spokojnym śnie.
***
-Wstawaj-ktoś zaczął mnie szturchać, a światło dzienne zaczęło dobiegać do moich lekko otworzonych powiek.

Wszystkie wczorajsze i dzisiejszy wydarzenia do mnie wróciły. Podniosłam się szybko na łóżku.
-Cześć- Przeciągnęłam się
-Jak się spało?- nie wierze. Dobra nie bipolarna strona Biebera. OMG.
-Dobrze a tobie?- zapytałam przygryzając wargę
-Tuliłaś się do mnie jak do misia- moje policzki oblał rumieniec, a ja ukryłam twarz we włosach
-Nie żeby coś, Bieber ale to ty się do mnie przytuliłeś pierwszy.- uniosłam głowę czując że moja twarz nie przypomina wielkiego pomidora.-Możemy już wracać?- zmieniłam temat nie chcąc toczyć tamtego i spojrzałam na brązowookiego.
-Tak, chodź.

Jechaliśmy w ciszy, z jego domu też wyszliśmy bez słowa. Oprócz zapytania gdzie mieszkam i może z wyjątkiem tego, że znowu stał się wrednym kutasem i zwyzywał mnie od suk za, to że poprosiłam go otworzenie okna kiedy palił.

Zanim wysiadłam z auta, rzuciłam mu gniewne spojrzenie i powiedziałam
-Mam nadzieję, że nigdy więcej się nie zobaczymy-trzasnęłam drzwiczkami od samochodu.

Justin

Ahh te dziewczyny...szczere do bólu... ta mała wredna suka, działa mi na nerwy ale jest w niej coś co nie pozwala mi odwieść od niej myśli. Zdecydowanie spotkam się z nią jeszcze nie raz.
I to mogę obiecać. A ja obietnic dotrzymuje. ZAWSZE.
____________________________________
Co prawda ten pisałam ja, ale Karoli poprawiała, więc...
Jak chcesz być informowany to wpisz się do zakładki... zapraszam na moje inne blogi...nie wiem kiedy rozdział...kocham Justina...no chyba tyle ;
Czytasz-komentujesz x
 

7 komentarzy:

  1. Mega ciekawy blog, czekam na więcej! :)
    #belieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Idelany ! *____* jeden z tych lepszych jakie czytałam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest boski..nie mogę doczekać się kolejnego..zapraszam do siebie ;)
    http://onelesslonlygirl69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeju zajebisty *-* jak zawszę czekam na następny :)
    @belieber270597

    OdpowiedzUsuń