niedziela, 29 czerwca 2014

#7

Nobody:

Jaxon, od trzech dni siedział w szpitalu i przyglądał się jak pokiereszowane ciała brana i Davida leżą bezwładnie, na niewygodnych szpitalnych łóżkach. Jedyną myślą w jego głowie było po jaką cholerę, Justin i reszta spotkali się z Lee i jego gangiem. Tylko szkód narobili. Justin leży nieprzytomny od ponad tygodnia, David jest w śpiączce. Jednak chłopak był mu wdzięczny, za uratowanie życia swojemu bratu. Jednak obrabiając swojego najlepszego przyjaciela, sam przyjął kulkę w klatkę piersiową.

Jake, myślał czy nie zadzwonić do Holly, ale Justin nie byłby z tego zadowolony.
-Jaxon, jednak powinieneś do niej zadzwonić.-do pokoju wszedł James, z dwoma kawami.
-Znasz Justina, a ja lubię swoje życie.
-Pierdolić Justina, on jej potrzebuje.-skwitował James. Drzwi do sali się otworzyły a w nich stanęła dziewczyna. Nie byle jaka dziewczyna.

W tym momencie każdy stał w nią wpatrzony, i nawet nie mrugał. Nikt z wyjątkiem dwójki chłopaków. Jaxon'a i Jeka. Jej długie włosy spięte w warkoczyk i uroczy uśmiech. Oczy lśniły,a szczęście z nich wyparowało kiedy ujrzała Davida i Justina. Jej dłoń powędrowała do ust, zakrywając je. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. James podszedł do niej i ją przytulił a ona zaczęła niekontrolowanie szlochać.
-Co ty tutaj robisz?- warknął na dziewczynę, Jake.
-Wypierdalaj z tąd.- zażądał Jaxon, a reszta patrzyła na nich jak na szaleńców.- Po jakiego chuja tutaj przyszła? Faceci Ci się skończyli?
-Jaxon- wszedł mu w słowa Mike, jak możesz tak o niej mówić?
-Do tej dziwki?- zaśmiał się bez humoru- normalnie.
-Rozumiem że wieści szybko się rozchodzą ale ciebie tutaj nam nie potrzeba skarbie.-warknął
James.
-Nie przyszłam tu to was, tylko do Justina.- popatrzyła w jego stronę i westchnęła.-Kocham go.
-Akurat spierdalaj.- krzyknął James, aż wszyscy się wzdrygnęli. Byli tak pochłonięci chwilą, ze nie ujrzeli najważniejszego. Justin odzyskał przytomność i wsłuchiwał się w ich rozmowę, jednak oczy wciąż miał zamknięte, chcąc posłuchać co ona ma do powiedzenia. Chciał prychnąć ale, w porę się zahamował, jednak kolejne jej słowa nie pozwoliły dotrwać mu do końca kłótni.
-I on też mnie kocha.

Justin:

Odzyskałem przytomność. Chciałem się odezwać ale usłyszałem głoś tej dziwki. Postanowiłem słuchać. Jej ostatnie słowa podniosły moje ciśnienie.
-I ona też mnie kocha.- nie mam pojęcia z kąd wziąłem w sobie siłę ale udało mi się warknąć.
-Tak kocham, kocham cię pieprzyć dla, przyjemności Mecy.- wszyscy wzrok odwrócili na mnie. Nie przeszkadzało mi to. Mój brat natychmiast poleciał po lekarza a ja, ciskałem pioruny w jej stronę. Mecy otworzyła szerzej oczy, i rzuciła mi się na szyję. Co jej kurwa odbiło. Mecy to ta dziewczyna z fotografii u mnie w pokoju. Ciekawe czemu ja go jeszcze nie wyrzuciłem. Chciałem coś powiedzieć ale uratował mnie lekarz.
-Przepraszam, panią ale musi się pani odsunąć chciałbym przebadać pacjenta.- Dziewczyna odsunęła się nie chętnie,a ja dziękowałem za to Bogu. Jej perfumy duszą. Lekarz, kazał im wyjść z sali. Założę się że teraz mój brat i przyjaciel urządzają jej piekło z życia, pod czas, gdy reszta tych idiotów próbuje ją bronić.

Lekarz zrobił mi jakieś badania, coś do mnie gadał ale nie skupiłem się na tym zbytnio. Moje myśli przejęła Holly. Pewnie jest na mnie wściekła że nie zadzwoniłem, ale niestety pewni idioci postanowili na mnie i na Davida napaść. Właśnie David. Jest kompletnym debilem. Przez jego głupotę i postanowienie mnie uratowania może teraz umrzeć, jednak jestem mu ogromnie wdzięczny. Po wyjściu lekarza weszli jedynie James i Jaxon.
-Stary, co ona tu robi- zapytał wkurzony Jaxon.
-No nie wiem, może przyszła po kolejną porcję poczucia każdego kutasa z naszego gangu?
-Nie wierze, że te cioty nie skapnęły się, że spała z każdym z nas.-zaśmiał się bez humoru James.
-Mecy, wraca do Stratford, za dwa tygodnie.- po chwili ciszy, powiedział Jaxon. On również ją zna.
-Chyba ją mała zdzirowata główka boli.- warknąłem.
-Kiedy cię wypisują?- zapytał mój brat.
-Za dwa dni.- westchnąłem- wiesz co u Holly?
-Jest w Toronto, u dziadków-oznajmił
-Świetnie- odwróciłem głowę do okna.- Jaxon może odwiedzimy Bruca i Diane?-zapytałem dobrze wiedząc, że jej dziadkowie mieszkają kilka domów dalej. I wtedy sobie coś przypomniałem

FLASHABACK

Ja, Chaz i Ryan, graliśmy w piłkę nożną kiedy zobaczyłem małą dziewczynkę skacząca na skakance. Miała dwa warkoczyki i sukienkę w kwiatki. Moi dziadkowie i Pattie rozmawiali z jej mamą i dziadkami.
-Justin- zawołała mnie mama- chodź tu i pograj z Holly-uśmiechnęła się do nas, a ja kiwnąłem głową. Ona podbiegła do nas i zaczęliśmy grać. Była dużo młodsza, i musieliśmy być ostrożni jednak było w niej dużo energii.

FLASHBACK END

Po tamtych wakacjach wyprowadziła się, a ja wróciłem do domu w Stratford. Nie widziałem jej już więcej aż do dnia na stacji benzynowej. Wiedziałem, że to ona bo kilka dni wcześniej moja mama spotkała się z jej mamą, i powiedziała że Holly jest tutaj. Nie miałem pojęcia wtedy gdy znów ją zobaczyłem że to ona. Ale u niej w domu w garderobie była ta sama skakanka i moja piłka którą jej dałem, dorysowałem na niej taki krzywy uśmiech i z tąd ją poznałem. Kiedy przyprowadziłem Holly do mojego domu, Pattie jej najwidoczniej nie również nie poznała.

-Justin-z moich rozmyśleń wyrwał mnie Jake. Wtedy też zobaczyłem, że na sali był tylko on, ja i David.- Zemścij się na niej- uśmiechnął się, a ja domyśliłem się że mówił o Macy. Wmieszam w to Holly, która pewnie po tym mnie zabije, ale będzie warto. Niech cierpi tak jak cierpiałem ja.
-Chętnie- uśmiechnąłem się łobuzersko, i przybiłem żółwika z Jakem.- Jak się dowiedziałeś?
-Cóż, James jak już wiadomo nie jest za cichą sobą i wykrzyczał to przy wszystkich.- zaśmiał się a ja mu zawtórowałem.

Holly:

* 2 dni po obudzeniu Justina *

-Holly- delikatny głos Dan'ego, dobiegał zza drzew na łące. Biegła za nim uśmiechając się i nie patrząc pod nogi. Nagle przewróciła się, ale nie upadła. Wpadła w czyjeś ramiona. Były ciepłe i dużo silniejsze, niż takie jakie miał Dan. Nie odważyła się podnieść głowy, tylko obserwowała liczne tatuaże. Poczuła drgania śmiechu. Znajomego śmiechu. Podniosła wzrok. Zaniemówiła. Jej oczom ukazał się Justin. Nie powiedziała nic, zaczęła płakać. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Chłopak ja przytulił. Nagle słońce się schowało, a rozpętała burza. Zaczęło padać i grzmieć. Ona stała w delikatnej, białej powiewającej na wietrze sukni, a on w nisko opuszczonych spodniach i bokserce. Nie mógł jej puścić. Nie chciał. Wtedy, kiedy ona się od niego odsunęła między nimi, walną piorun. Oboje byli otoczeni kołem z ognia, który zbliżał się do nich, nie ubłagalnie szybko.
-Kocham Cię, Holly-krzyknął za nim płomień go dotknął.
-Kocham Cię, Justin- ona również krzyknęła i płomień ja dotknął.
Wtedy oboje poczuli ulgę, spojrzeli w górę na delikatne światło. ZOBACZYLI JEJ DZIADKA.


Obudziłam się spocona, przerażona, z krzykiem i płacząc. CO TO DO CHOLERY MIAŁO BYĆ? Dziadek, Dan, Justin, wyznanie miłości... Nie rozumiem tego. Spojrzałam na zegarek trzecia dwadzieścia. Świetnie, znając mnie, nie zasnę. Swoją drogą, ciekawe czemu ten dupek się do mnie nie odzywa. Wstałam z łóżka, wzięłam mój kocyk w misie, i szczelnie się nim opatuliłam. Usiadłam na parapet lekko, i lekko uchyliłam okno. Przed domem zobaczyłam, jakieś postacie, chyba dwie. Starałam się przyjrzeć bliżej. Wtedy jeden stanął przy lampie ulicznej. Był podobny do Jaxon'a. Nie chyba mam coś z głową.

Starałam się przyjrzeć lepiej, i położyłam ręce na szybie okna. Jak się można domyślić, zapomniałam że jest otwarte. Wypadłam, piszcząc. Okej dramatyzowałam. Spadałam może metr, więc tylko się poobijałam. Usłyszałam kroki, jednak cały miałam zamknięte oczy i czułam jak róże babci wbijają mi się w moje łydki. Dziękuje Ci, babciu że jednak postanowiłaś je posadzić odrobinę dalej.
-Holly, oszalałaś?- usłyszałam ochrypły głos Justina zbliżał się do mnie. Nie odezwałam się.
-Holly- zawarczał
-Odejdź- mruknęłam i wstałam. Chciałam podciągnąć się na parapet, ale on mnie zatrzymał.-Justin chce wejść do pokoju- warknęłam.
-Jaxo, idź do domu.-ten nic nie odpowiedział, tylko poszedł. Pomógł mi wdrapać się na parapet.

Kiedy zobaczyłam, że idzie za mną pisnęłam cicho.
-Co ty robisz?
-Jak to co, wchodzę- powiedział tonem ide-do-piekarni.
-Chyba sobie, ze mnie kpisz, Justin. Stoisz pod moim oknem, jak jakiś psychopata o-spojrzałam na zegarek- trzeciej czterdzieści pięć i teraz tak po prostu wchodzisz do mojego-dałam nacisk na to słowo- pokoju?- teraz prawie krzyczałam
-Nie podnoś na mnie głosu-warknął, kiedy już wszedł już do środka.
-Będę robić, co będę chciała- wywróciłam oczami.
-Co ty kurwa do mnie powiedziałaś szmato?
-Będę robić, co będę chciała-powtórzyłam pewna siebie.-zachowujesz się jak szmata Justin.
-Czy ty kurwa nazwałaś mnie szmatą?- podszedł do mnie.
-Nie nazwałam, cię ścierą. Kutasie- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Co ty kurwo powiedziałaś?- był.. zły
-To co słyszałeś mam przeliterować?- podeszłam bliżej jego.
-Nie trzeba!-krzyknął. Dobrze że babcia beż aparatu na uszach nic nie słyszy, a dziadek ma mocny sen- Przegięłaś suko!- przysunął się do mnie. O nie to nie wróży nic dobrego.

Zanim zdążyłam uciec, delikatnie ale stanowczo złapał mnie za rękę odwrócił i oparł mnie o ścianę. SUPER. Oddech miałam nie równy tak samo jak on. Za nim zdążyła odpowiedzieć poczułam jego usta na swoich. Zaczął delikatnie mnie całować. Nie odwzajemniłam tego, jednak po chwili przywarł do mnie całym ciałem. Czy teraz każde nasze spotkania tak będą wyglądały? Oderwałam się od niego.
-Kutas- i znowu zaczęłam całować. Holly co ci odbiło. Justin wziął mnie na ręce i podszedł do łóżka rzucając na nie.
-Dalej jesteś taka cwana suko?- znowu mnie wyzwał, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Swoje pocałunki przeniósł teraz swoje mokre pocałunki na moją szyję, całując, ssając i przygryzając ją. Jęknęłam z rozkoszy a on się zaśmiał. Odsunęłam go.
-Dalej będziesz taki wyszczekany?- zjechałam ręką na jego krocze. Holly.. stop.
-Nie jesteś moją matką, żeby tak do mnie mówić- mruknął w moje usta i zaczął ponownie całować. Nie pytając o pozwolenie wsadził swój język do mojej budzi. Nie protestowałam, jednak kiedy jego ręka wpełzła pod moją bluzkę, wstałam zrzucając go z łóżka.
-i tu się zatrzymamy Justin- powiedziałam zarumieniona
-Ale Holly, było tak ciekawie-zrobił smutną minkę
-Nie dla mnie-wzruszyłam ramionami
-Ale Holly...
-Bo, każę Ci wyjść- uśmiechnęłam się lekko
-Wiesz, że tego nie zrobię- odpowiedział głupim uśmieszkiem i wcisnął się pod moją kołdrę. Mogę dodać ze bez koszulki.
-Ślinisz się, skarbie- na te słowa się zarumieniłam, i ukryłam twarz w dłoniach.- podoba mi się ten rumieniec.

Nobody:

Holly, rozmawiała jeszcze godzinę z Justinem, po czym zasnęła na jego klatce. Chłopak nie chciał jeszcze iść, więc przyglądał się jej chudemu ciału. Uważał że była za chuda, ale była piękna w jego oczach. Holly też czuła się przy nim dobrze. Najważniejsze czuła się bardziej bezpieczna, z nim niż z Dannym. Nie wiedząc kiedy Justin również zasnął, jednak obudził się około siódmej rano. Nie kontaktował gdzie jest więc chciał się odwrócić. Utrudniało mu to, ciało uroczo śpiącej dziewczyny. Uświadomił sobie, że nie znają się długo a lubi ją. Delikatnie uniósł jej głowę i wyszedł z łóżka, ubierając koszulkę wyskoczył przez okno i poszedł do domu. Kiedy wszedł do pokoju przywitał go Jaxon
-Nie byliście zbyt głośno prawda?- zaśmiał się
-pieprz się Jaxo- machnął ręką i poszedł pod prysznic.
Kiedy Holly się obudziła była sama. Jednak wiedziała że poszedł żeby nie miała kłopotów. Była szczęśliwa. Nie wiedziała co ale coś, przyciągało ją do Justina, i to stawało się co raz to silniejsze. Przez cały dzień była szczęśliwa. Kiedy kładła się spać dostała sms'a.

Justin:
Zbieraj siły, jutro zabieram cię na wycieczkę, shawty ;).

Holly:

Odczytałam wiadomość. Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy, i wtedy do pokoju wszedł dziadek.
-Jak się masz słonko?- zapytał troskliwie
-Dobrze-odpowiedziałam tyle bo nie wiem co jeszcze mogę.
-Jesteś dziś strasznie wesoła, to ten z lotniska?- zaśmiał się trącając mnie łokciem.
-Haha, nie dziadku, bardziej jego brat.
-Justin Bieber?- zapytał
-To ty go znasz?- zdziwiłam się
-A, ty nie pamiętasz?
-A powinnam?
-Chłopak, z którym bawiłaś się całe lato zanim nie wyjechał, wiedzę że wasze drogi znowu się spotkały.- uśmiechnął się, wstał i pocałował w głowę- słodkich snów kochanie, powiedział i wyszedł.

Długo myślałam i przypomniałam sobie. On niego mam tą piłkę. Ciekawe czy on tez pamięta.

FLASBACK
-Justin, Justin- pisnęłam- Ja też chce grać
-Jasne mała, chodź- uśmiechałam się jak szaleniec. Biegałam kiedy Ryan kopnął do mnie piłkę i przewróciłam się, przecinają sobie kolano. Zaczęłam płakać. Wtedy Justin wziął piłkę i namalował na niej koślawy uśmiech, i zaczął mnie rozśmieszać
-Teraz jest twoja-powiedział podając mi ją z uśmiechem
-Dziękuje- rzuciłam mu się na szyję
FLASHBACK END

Przypominając to sobie cały czas, zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

____________________________________________

Od Karoli:
Nadchodzę z 7. Nie wiem jak wam ale mi się rozdział podoba. Spodziewaliście się Mecy?
Ja nie mam za dużo do rozpisywania się. Komentujecie czy podoba wam się czy nie. Szczere opinie. Macie jakieś uwagi piszcie :)))))) Dziękuje za miłe komentarze. Następny rozdział dodaje Doni. Jeśli chodzi o mnie chyba stałym dniem dodawania będzie niedziela. Buziaki xxxx.
Lots of love
Karoli xoxo


Od Doni;
 Ojojo....kocham <3
Dobra nie wiem co napisać xD
Jeśli przeczytaliście poprzedni post i się pomodliliście to dziękujemy wam bardzo ♥ udało się i się obudził. 
Jak czytam wasze miłe komentarze to po prostu szczerze się jak głupia do ekranu :D
Ja nie mam daty kiedy będę dodawać rozdziały, ale przewiduje na ten tydzień okolice czwartek-piątek-sobota :) bo jak ju wspominałam-to nie jest jedyny mój blog.
Doni xx

10 komentarzy:

  1. *_* po 1 dziękuję za modlitwę. Po 2 rozdział mi się podoba jak każdy XD Haha Karola i te nasze kłótnie na Fb dodane do rozdziału XD i co dalej jesteś cwana szmato ? XD Haha czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział niesamowity ,
    czekam na nn♥
    nevv-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział nie moge się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity rozdział nie moge się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jest mega boski. Jestem ciekawa co sie wydarzy w następnym kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział...taki suuuuppper....chyba się zakochałam xd Ale bez jaj...następne opowiadanie przy ktorym się szczerze :D I dobrze że wszystko dobrze z Davidem <3 <3 ~Kasia P.

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku, czytam to i się śmieje do monitora. :D serio fajne. xdd <3

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam to opowiadanie!
    z pozoru takie zwyczajnie, a zarazem niezwykle :)

    OdpowiedzUsuń