czwartek, 19 czerwca 2014

#4

Tej nocy nie spałam zbyt dobrze. Diana, stwierdziła że zostanie na noc, ale nie wiem jak ubłagałam ją żeby poszła. Szczerze nie zniosłabym jej gadki o tym jaki to zły i straszny jest Justin. Dla mnie facet, jak facet. Zrobił kilka rzeczy źle, ma niewyparzoną mordę i jest trochę...a nawet bardzo bipolarny, ale to tylko facet. A właściwie po co ja go bronię?

Około trzeciej w nocy wstałam żeby napić się soku. Odruchowo spojrzałam w okno, zamierając. Przed moim domem stał Bieber. Opierał się o swoje auto, patrzył na mnie, a ja nie mogłam się ruszyć. Po chwili odepchnął się od maski i mrugnął do mnie. Potem go już nie było. Dotknęłam swoich policzków, były gorące co świadczyło o rumieńcu, których tak bardzo nie znoszę. Poczłapałam do kuchni, napiłam się soku i wróciłam do łóżka spoglądając ostatni raz w okno. NIE BYŁO GO.

***

Rano prawie spałam na stojąco. Po nocnym wydarzeniu jeszcze bardziej nie mogłam zasnąć, co gorsza dzisiaj jeszcze idę z nim na obiad. Szkoda, że rodzice wracają dopiero jutro, bo nie lubię być sama w domu, a nie chce znowu prosić żeby Roberts tutaj przyjeżdżała. Nie lubię jej zawracać głowy, chociaż, że wiem, iż zawsze mogę na niej polegać.

Niespodziewanie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości od...mamy. Piszę, że przedłużają wyjazd zważywszy na pewne komplikacje. Super jeszcze dłużej będę sama.


 ***


Za chwilę Justin tutaj przyjedzie. Zostało dziesięć minut do czwartej. Ubrałam na siebie czarne rurki, beżową koszulkę z kołnierzykiem i balerinki. No bo co innego miałam ubrać na obiado-randke? Dla kogoś takiego jak on sukienki to niezbyt dobry pomysł. Nie lubię kiedy patrzy na mnie jak na mięso...tak to dobre określenie...Nie chce nawet myśleć co jego chora wyobraźnia by wymyśliła, gdybym zdecydowała się na odważniejszy strój.

Był punktualnie, to dziwne. Nie wygląda na kogoś takiego.

-Cześć shawty- przywitał się ze mną.

-Bieber- skinęłam na niego głową.

Całą drogę jechaliśmy w ciszy, żadne z nas nie chciało się odezwać. Zatkało mnie, gdy zaparkowaliśmy przed „Life” czyli najdroższej restauracji w mieście. Kiedyś moja ciocia tutaj pracowała, ale nie zbyt długo utrzymała się na posadzie. Gdy usiedliśmy głos zabrał chłopak;

-Myślałem, że ubierzesz sukienkę-miał trochę zawiedzioną minę.

-A ja myślałam, że nie jesteś takim idiotą-odpyskowałem.

-A ja, że nie będziesz taką suką.- zaciskał i rozprostowywał pięści, co znaczyło że się denerwował. Nie wiem czy to źle czy dobrze....

-Dupek.

-Jebana gówniara.

-Skurwiel.-mruknęłam ponuro.

-Dziwka.

-Pan-puste-spodnie.

Jego słowa mnie bolały. Jak można coś takiego powiedzieć dziewczynie? Ja też mam uczucia...ale ja to zaczęłam. Teraz trochę żałuje. Naszą miłą-wyczujcie ten sarkazm- chwile przerwano.

-Co podać?-jakaś natapirowana, nie bardzo cycata blond lala podeszła do naszego stolika żeby przyjąć zamówienie. Pomimo ze nie miała dużych piersi to i tak obciągnęła białą, falbankowatą bluzkę.

-Ja poproszę sałatkę grecką.-mruknęłam od niechcenia.

-A ja-brunet spojrzał w kartę.-Kurczaka z estagonem.

Na jego zamówienie się wzdrygnęłam. Jak on może jeść mięso? Jestem wegetarianka od dwóch lat. Dla mnie jedzenie mięsa jest jak zabijanie planety.

Blond nietoperz odszedł pozostawiając nas samych.

-A odpowiadając...-szepnął, że ledwo go słyszałam.-Zabłysnęłaś jak chrząstka w salcesonie.

-Daj sobie spokój i idź banany prostować.- uśmiechnęłam się niewinnie, przygryzając wargi.

Obrażamy się jak jakieś głupie dzieci. Bez sensu. Wybuchłam śmiechem, co zwróciło uwagę kilku osób na mnie.

-Co?

-To jest żałosne. To jak mnie traktujesz i jak się do mnie odzywasz. Jesteś po prostu...bipolarny. Raz jesteś taki miły,a chwilę potem wyzywasz mnie od dziwek. Zrozum jedno: ja też mam uczucia-skończyłam mówić idealnie wtedy kiedy kelnerka przyniosła jedzenie.

Znowu zapadła cisza.



Justin





Czy jakoś specjalnie się przejąłem? Raczej nie. Na mnie już takie teksty nie działają. Chciałbym żeby ubrała dzisiaj jednak na siebie sukienkę...wyglądałaby gorąco. Moje myśli wzięły się stąd, że widziałem jak wczoraj się przebiera. Ta dziewczyna powinna zasuwać zasłony w oknach. Szkoda tylko, że potem w nocy mnie zauważyła. Wydaje mi się, że już ją wystraszyłem.

Gdy skończyliśmy jeść, jeszcze przez jakiś czas siedzieliśmy w restauracji aż oznajmiła, że chce już wracać. Postanowiłem przystanąć na tą propozycję.

-Bieber, mój dom jest w drugą stronę-warknęła na mnie. Kiedy skręciłem w inną stronę.

Och, jakie to seksowne panno Jonson.

-Słyszysz mnie?- warknęła

-Jesteśmy tutaj tylko my, więc trudno mi jest cię nie słyszeć.- zignorowałem jej warknięcie, nie chcąc kolejnej kłótni.

-Ugh...-wywróciła oczami.

-Nie no. My się chyba kurwa nie rozumiemy-powiedziałem zimnym głosem. Opanowanie zniknęło w ciągu setnej sekundy-Prosiłem żebyś nie wywracała na mnie oczami, dziwko.

-Ty mnie o nic nie prosiłeś-odpowiedziała, równie spokojnie.-Ty mi rozkazałeś. A rozkazywać to ty sobie możesz swoim „przyjaciółką”, nie mi.- Warknęła.

To zabawne jak taka mała gówniara może mnie wkurwić. Jednak jest w niej coś takiego przez co nie potrafię się od niej odciągnąć. Może to jej brązowe oczy, które zawsze są takie ciekawskie? Albo jej osobowość, która jest taka cholernie tajemnicza? Czasami się zastanawiam dlaczego podjąłem się zadawania się z nią. Ale to chyba dobrze, że wreszcie mam jakiś cel w życiu. Ale co do jej przezwisk...z tego raczej nie zrezygnuje.

-Słodko, shawty- mruknąłem.

-Powiesz mi gdzie jedziemy? Znowu do twoich rodziców? Nie masz własnego domu? A może to tylko stek kłamstw jaki to ty jesteś straszny i jak to bardzo się mam ciebie bać.- zaśmiała się bez humoru.

Na jej słowa zahamowałem gwałtownie, przez co ona uderzyła się w oparcie i zaczęła cicho mnie wyzywać. Jest urocza, gdy się złości. Ale jej złość nie równa się z tym jak jej słowa mnie wkurwiły. Niech się potem kurwa nie dziwi, że ją nazywam dziwką.

Trochę zajęło mi uspokojenie się. Gdy już uwolniłem swoje myśli, ruszyłem z piskiem i złamałem jakieś cztery zakazy. Jebać to wszystko.

-To odpowiesz mi gdzie jedziemy?-drążyła dalej, wciąż mnie wkurwiając.

-Do mnie. Tak mam własny dom-wywróciłem oczami.-Aż tak cię to dziwi?

-Nie-szepnęła.

Dobrze, że mało mówi. Ja też jakoś specjalnie rozmowny dzisiaj nie jestem. Błagam oby tylko chłopaków nie było. Nie mam ochoty na ich głupie gierki. Zobaczyłem pod domem auto Jamesa i Jake'a. Super.

-Chodź-otworzyłem swoje drzwi, a ona swoje.

-Mieszkasz tu?-spytała jak idiotka.

-Nie kurwa. Pod mostem. Myślałem, że to chyba logiczne.- powiedziałem, szorstkim głosem i zaśmiałem się ponuro

Weszliśmy powoli do domu. Oczywiście. Bałagan jak cholera. Dlaczego oni nie mogą chociaż raz posprzątać.

-Justin?-zawołał Jake.

-Nie kurwa! Włamywacz, który ma klucze od domu.- Westchnąłem i walnąłem się otwarta dłonią, ukazując tym dezaprobatę.

_________________________________________________________

Od Karoli:
Cześć wszystkim, więc ja tak krótko bo to rozdział Doni. Mi się bardzo podoba. Mam nadzieje, że wam też :))
proszę was skomentujcie go chcemy wiedzieć ile czyta, a tak poza tym rozdział z mojej strony oczkujcie w niedziele, chyba że nie będę miała weny, to spodziewajcie się najpóźniej w poniedziałek

Lost of Love
Karoli xoxo

Yyyy...no to ja dziękuje tylko za wejścia i za to, że ilość komentarzy spada :)))
Dziękuje za to, że czytacie. I za to, że chcę się wam czekać na nowe rozdziały. 
To tylko tyle ode mnie.
Doni x



Czytasz -komentujesz :)

Jeśli komentujesz z anonima-podpisuj się xx

8 komentarzy:

  1. Super ! Szkoda, że taki krótki :( ale podoba mi się strasznie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. DA SAHFHKSDYGBUVDSK JEZU!! PISZ PISZ PISZ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. ale boski rozdział...jestem ciekawa co bd się działo w kolejnym <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne, kochane, śliczne, interesujące, niesamowite, fnsdfhsdsajhsjdf <333
    pisz dalej, proszę. :**
    kocham xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalej na Niedzielę ? Czy wcześniej ? Błagam wcześniej Jezuu jej dkf jdjdjdjdjsjsjjdjdndjdjd

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu , genialny! <3 Kocham tego bloga <33 - V.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ♡ / Wiktoria Kłoszewska :')

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskiiiiii <3333 ~Kasia P.

    OdpowiedzUsuń