-Skarbie-moja mama weszła do pokoju.
Rodzice wrócili do domu już jakiś czas temu. Tata na razie jest w pracy. Jako posterunkowy teraz musi nadrobić zaległości, a mama ma równie duże pracy jako adwokat. Szkoda, bo lubie spędzać z nimi czas, mimo, że jest go na prawdę mało.
-Hej mamusiu-posłałam jej uśmiech.
Moja rodzicielka jak zwykle miała delikatny makijaż, który podkreślał jej wydatne usta i oczy, puder oraz jakieś inne kosmetyki, których nazw nie znam ujmowały jej lat. Miała na sobie czarną sukienkę i włosy spięte w kucyka.
-Chodź na kolacje-poprosiła.
Skinęłam głową i wyłączyłam swoją ulubioną piosenkę OneRepublic "Love Runs Out". Ciekawe jakiej muzyki słucha Justin...Holly. Stop.
Zeszłam na dół i moim oczom ukazał się ogromny salon z widokiem na ogród. Na stole były tylko dwa nakrycia...czyli tata jednak nie wróci. Spodziewałam się tego, ale jednak miałam cichą nadzieję, że jednak moje przeczucie zawiedzie.
Usiadłyśmy do kolacji i pogrążyłyśmy się w rozmowie o dziadkach. U nich wszytko dobrze, co bardzo mnie ucieszyło, ale coś w wyrazie twarzy mamy kazało mi być przygotowany na duży cios. Ale o co chodzi? Skoro oboje są zdrowi.
-Mamo, powiedź mi-zaczęłam cicho.-Co się stało? Dlaczego jesteś taka smutna?
-Kochanie, bo...-po jej policzku spłynęła jedna łza. Skoro mama płacze to musi być coś strasznego.-Bo u dziadka wykryto raka skóry, tak zwany Czerniak.
Teraz ja też płakałam. Zaczęłam się niemiłosiernie trząść i cholerna słona ciecz spływała po policzkach, spadając na koszulkę. Ja i Tom, bo tak nazywa się tata mamy, mamy bardzo dobre stosunki, a teraz mam go stracić...to nie może być prawda. W domu panowała kompletna cisza i tylko mój szloch roznosił się po nim echem. Dlaczego? Dlaczego właśnie ja?! Szybko wstałam z miejsca, nie sprzątając po sobie i uciekłam do pokoju. Tak rzuciłam się na łóżko i płakałam, aż wpadłam w kompletną pustkę nic już nie czuła. Chyba zmarnowałam wszystkie wody w moim organizmie...
Po tej myśli zasnęłam.
***
Dzisiaj wyjeżdżam do Toronto. Zważywszy, że jest koniec roku, a wszystkie moje oceny są jasne, rodzice pozwolili mi na ten wyjazd. Czy prędzej się spakowałam i załatwiłam bilet. Kilka dni później wylatywałam.
-Uważaj na siebie kochanie-mama tuliła mnie od dziesięciu minut, mówiąc różne rzeczy o których wiem.
-Dobrze-powoli ją od siebie odsunęłam i podeszłam do taty, którego też przytuliłam.
-Trzymaj się mała-cmoknął mnie w skroń.
-Wiem-zaśmiała się.-Idę już, bo zaraz się spóźnię na samolot-ostatnie spojrzenie na rodziców i poszłam na odprawę.
Oczywiście to nie pierwszy raz kiedy leciałam samolotem, ale zawsze się bałam. Nie ważne z kim jestem; ręce mi się trzęsą i wole przespać cały lot.
-Holly-czyjś głos wyrwał mnie z transu.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się wysoki brunet o karmelowych oczach, wielkim uśmiechem i z tunelami...Jaxon Bieber we własnej osobie.
Skoro Jaxon tutaj jest...płomyk nadziei zapłonął w moim sercu. Zaczęłam się rozglądać, zapominając, że młody Bieber tutaj jest. Dopiero po chwili zrozumiałam jak głupio to wygląda. Moje policzki w momencie stały się czerwone.
-Hej Jax-przywitałam się, zakrywając rumieńcie.-Co u ciebie?
-Jakoś leci...-chwilę się zastanowił.-A u ciebie?
-Jadę do dziadków-oznajmiłam.-Zrobiłam sobie wcześniejsze wakacje.
Jaxon
Nie wiem czy mam jej mówić gdzie jest Justin...w końcu ona mu się podoba, a ten nie daje znaku życia...chodź mało go w nim zostało.
-Pewnie chcesz wiedzieć gdzie jest mój brat-zacząłem.
-Bardzo.
-I chyba moge ci powiedzieć...-w ostatniej chwili zmieniłem zdanie.-Albo nie czekaj. Sam cię tam zawiozę. Masz czas? I jedziesz do Toronto, tak?-mówiłem chyba trochę za szybko, więc może nie zrozumiała.
-Czemu nie możesz mi podać adresu? Mam czas. Jade do Toronto, bo jak zauważyłeś-zrobiła bliżej nie określony ruch ręką.-To samolot do Toronto.
Zaśmiałem się z własnej głupoty.
-Dobrze, więc daj mi swój telefon i na miejscu się zdzwonimy-wyciąłem rękę po komórkę, którą mi podała. Wpisałem ciąg cyfr i jej go oddałem.-No to jesteśmy umówieni.
-Dlaczego nie możesz mi teraz powiedzieć gdzie on jest?-miała jakby...zmartwiony głos?
-Bo wolę żeby sam ci to powiedział.
-A dlaczego Toronto?-zaczęła mnie wkurwiać tymi pytaniami.
-A dlaczego kurwa kucyki Pony nie istnieją?-warknąłem.
Więcej się już nie odezwała...tak jakbym ją uraził...
-Uważaj na siebie kochanie-mama tuliła mnie od dziesięciu minut, mówiąc różne rzeczy o których wiem.
-Dobrze-powoli ją od siebie odsunęłam i podeszłam do taty, którego też przytuliłam.
-Trzymaj się mała-cmoknął mnie w skroń.
-Wiem-zaśmiała się.-Idę już, bo zaraz się spóźnię na samolot-ostatnie spojrzenie na rodziców i poszłam na odprawę.
Oczywiście to nie pierwszy raz kiedy leciałam samolotem, ale zawsze się bałam. Nie ważne z kim jestem; ręce mi się trzęsą i wole przespać cały lot.
-Holly-czyjś głos wyrwał mnie z transu.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się wysoki brunet o karmelowych oczach, wielkim uśmiechem i z tunelami...Jaxon Bieber we własnej osobie.
Skoro Jaxon tutaj jest...płomyk nadziei zapłonął w moim sercu. Zaczęłam się rozglądać, zapominając, że młody Bieber tutaj jest. Dopiero po chwili zrozumiałam jak głupio to wygląda. Moje policzki w momencie stały się czerwone.
-Hej Jax-przywitałam się, zakrywając rumieńcie.-Co u ciebie?
-Jakoś leci...-chwilę się zastanowił.-A u ciebie?
-Jadę do dziadków-oznajmiłam.-Zrobiłam sobie wcześniejsze wakacje.
Jaxon
Nie wiem czy mam jej mówić gdzie jest Justin...w końcu ona mu się podoba, a ten nie daje znaku życia...chodź mało go w nim zostało.
-Pewnie chcesz wiedzieć gdzie jest mój brat-zacząłem.
-Bardzo.
-I chyba moge ci powiedzieć...-w ostatniej chwili zmieniłem zdanie.-Albo nie czekaj. Sam cię tam zawiozę. Masz czas? I jedziesz do Toronto, tak?-mówiłem chyba trochę za szybko, więc może nie zrozumiała.
-Czemu nie możesz mi podać adresu? Mam czas. Jade do Toronto, bo jak zauważyłeś-zrobiła bliżej nie określony ruch ręką.-To samolot do Toronto.
Zaśmiałem się z własnej głupoty.
-Dobrze, więc daj mi swój telefon i na miejscu się zdzwonimy-wyciąłem rękę po komórkę, którą mi podała. Wpisałem ciąg cyfr i jej go oddałem.-No to jesteśmy umówieni.
-Dlaczego nie możesz mi teraz powiedzieć gdzie on jest?-miała jakby...zmartwiony głos?
-Bo wolę żeby sam ci to powiedział.
-A dlaczego Toronto?-zaczęła mnie wkurwiać tymi pytaniami.
-A dlaczego kurwa kucyki Pony nie istnieją?-warknąłem.
Więcej się już nie odezwała...tak jakbym ją uraził...
***
Nienawidzę latać samolotem. Nudziłem się w cztery dupy...a nie...to jest określenie na upicie się. Moja pomyłka. Dobrze, że miałem super widok na Holls...bo siedziałem za nią. Cały czas się denerwowała i odetchnęła gdy byliśmy na miejscu. Dlaczego laska się lataniem denerwuje?
-Bałaś się?-chciałem jej dokuczyć, biorąc swoją walizkę.
-Tak-odpowiedziała szczerze.-Zawsze się bałam.
-Yhm...-chciałem coś powiedzieć, ale brunetka kogos zobaczyła i przystanęła.
-Nie mogę teraz z tobą jechać-oznajmiła.-To moi dziadkowie.
Znowu się zaśmiałem.
-Jasne-cmoknęła mnie w policzek i sobie poszedłem.
Wiem, że teraz spadnie na nią milion pytań, ale za to nie będzie się nudzić. A tak, w końcu nie wiem kiedy ona ma zamiar odwiedzić Jusa...
A właśnie ten idiota to jest kurwa mądry...ledwo żyje, ale wyjebane i nie pojedzie do szpitala. Podobno, że leży nie ruchomo od dwóch tygodni i prawie z nikim nie rozmawia, a jak już coś to mruczy nie wyraźne słowa. Chłopaki-czyli Mike oraz Luke-poprosili mnie żebym z nim pogadał, ale sam nie jestem co do tego przekonany. Jebany gang...jakby nie mogli zrozumieć, że to nasze miasto.
-Cześć-szedłem do mieszkanie do, którego adres wysłał mi Perry.
-Jaxon?!-usłyszałem głos przyjaciela.
-Nie kurwa!-odkrzyknąłem.-To tylko jakiś idiota włamuje się wam do mieszkania!
Usłyszałem śmiech, więc tam się skierowałem. Zobaczyłem ich palących trawkę...nawet spieprzony fizycznie mój brat wciąż ćpa...
Holly
Zabije go. Po prostu ukatrupię. Teraz moi dziadkowie co chwilę pytają czy mam chłopaka. Kurde, zero spokoju. Jeszcze potem dostałam SMS'a, że dopiero jutro mogę się z nim spotkać, bo mają mały problem. Zgaduję, że mają kaca. Bieber to też jest nienormalny...
-Wnusiu, tak się ciesze, że przyjechałaś-mój kochany dziadek, mimo swoich lat wziął mnie na kolana.
-Lepiej wstanę, bo jestem ciężka-próbowałam się wyswobodzić.
-To dobrze-dziadek ukazał mi swoje zęby. Już przyzwyczaiłam się do jego promienności. Jego nastrój zawsze mi się udzielał.-Nie chce żeby moja wnusia była takim patykiem, że ledwo ją by było widać.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Niestety dziadka napadł wtedy kaszel. Tym razem na prawdę
wstałam i patrzyłam na niego nerwowo.
wstałam i patrzyłam na niego nerwowo.
____________________________
Od Doni;
dzisiaj ode mnie. Na życzenie ludzi z fb (tak chodzi o Davida, Basie i Ewe)
Wyszedł taki...rodzinny. Oby mnie Karoli nie opieprzyła, że jej tego nie wysłałam, a dodałam xD
Takie interesujące...w następnym może będzie się więcej działo i będzie wyjaśnione co się stało Jusowi :D
Ostatnio zostało mi zarzucone, że to podobne jest do Danger, ale to niemożliwe, bo ja nie czytałam tego bloga ;)
Pisałam ten rozdział szybko, ale długo i było trudno, a na dodatek wyszeł krótki, ale jest. Trochę opisałam sytuacje rodzinną Holly :)))
I nie było nic o byłym Holly...
Pamiętajcie...pray.
Zrób to dla rozbierającego się Justina i wyraź swoją opinie w komentarzy xx |
Cieszę się, że dodaŁaś. :3 to chyba mój Ostatni rozdział więc zajebisty jest :) życzę wam by się wam.udalo w prowadzeniu tego niesamowitego blogu. :)
OdpowiedzUsuńPrzestań tak pisać, bo mi się przykro robi. Skąd wiesz, że to będzie twój ostatni rozdział jaki przeczytasz?
UsuńDziękujemy za twoje miłe słowa, wiele dla nas znaczą :')
Jak cie kurde jebne, to zobaczysz. Nawet tak nie mów my jesteśmy z tobą PAMIĘTAJ xxxx
UsuńLots of love
Karoli xoxo
PS. TAK ANONIMOWY BO MOJE KONTO GOOGLE NIE MOZE SIE ZALOGOWAC XDD
Dodawaj czesciej ;33 Super opowiadanie, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńOoooo nie nie nie ....Cudnowny <333333333
OdpowiedzUsuńoOOO BOŻE DZIEWCZYNO MASZ TALENT !!! SPRÓBUJE ROZGŁOSOWAC TWOJEGO BLOGA JAKOS BO MASZ TALENT I NIE MOZESZ GO ZMARNOWAC KC KC KC KC KC KC <3 <# <3
OdpowiedzUsuńkURWA NO NIE NAWIDZE CIE !! <3 CUDOWNY BLOG !!!!!!!!!!!!!!11
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńBOŻE TWÓJ BLOG JEST CUDOWNY ♥♥♥ *O*
OdpowiedzUsuńrozdział boski. Oczywiście nie mogę doczekac się kolejnego...Kocham twoje opowiadanie tak bardzo, że o jeju <3 <3
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać dziś jest cudowny <3 / @monikapxo
OdpowiedzUsuńNajlepszy <3
OdpowiedzUsuńKocham ♚
OdpowiedzUsuń